sobota, 29 czerwca 2024

Od Haru CD Daisuke

Nie chciałem wychodzić z rezydencji, miałem tak dużo rzeczy do zrobienia i brak czasu do marnowania mój panicz doskonale to wiedział, a mimo tego zgodził się, abym opuścił rezydencję, dobrze bawiąc się z kolegami.
Mimo, że na początku obawiałem się tego całego kawalerskiego, to przyznać muszę, że bawiłem się całkiem dobrze przynajmniej do czasu, moi koledzy trochę przesadzili z alkoholem, wpadając na niezbyt odpowiednie pomysły, na które zgodzić się nie mogłem, coś obiecałem i nie złamie obietnicy..
- Będę się już zbierał - Po kilku godzinach podniosłem się z drewnianego krzesła.
- Co? A to niby czemu? Zabawa dopiero się zaczęła - Czy zabawa się zaczęła? Przecież już tu trochę siedzimy i to nawet trochę dłużej niż na początku sobie zaplanowałem, z resztą oni i tak nie byli już w stanie normalnie funkcjonować, jutro, a raczej nawet już dziś za kilka godzin będą uczestniczyć na moim ślubie, a w takim stanie zobaczyć ich nie chcę, muszą odpocząć, aby nie zrobić mi wstydu. Daisuke miał wszystko zaplanowane a ja nie pozwolę, aby coś zostało popsute tylko dlatego, że mam trochę szalonych kolegów, z którymi i ja czasem za bardzo szaleje i to nie w ten dobry sposób....
- Lepiej będzie już wrócić do swoich domów, niedługo czeka mnie ślub, a was zabawa na moim weselu dlatego nie możemy się za bardzo upić, a wy niestety z tego, co widzę już macie dość picia - Wytłumaczyłem, spokojnie zbierając swoje rzeczy.
Chłopaki nie byli zadowoleni nikt poza moim przyjacielem.
Lei zapewne już chciał wrócić do córeczki, za którą na pewno już bardzo tęsknił, chciałbym kiedyś też tak cieszyć się z dziecka, chętnie wracając do domu, jestem jednak świadom tego, że dzieci mieć nie będziemy, dlatego nawet nie rozmawiam z paniczem i staram się, nie myśleć o tym wiedząc, że i tak nic to nie da.
Moi koledzy stwierdzili, że zostaną tu jeszcze na chwilę, czego nie miałem zamiaru im zabraniać, mogli robić, co chcieli, ja wracam.
Pożegnałem się z kolegami, ruszając w drogę powrotną do domu, a w mojej podróży towarzyszył mi Lei, który również wracał do siebie, opowiadając mi o swojej małej księżniczce, która z jego opowieści była jego najlepszą przygodą życia.
Miło było mu się tak przysłuchiwać i cieszyć jego szczęściem, oby już zawsze był tak szczęśliwy.
Musząc skręcić już w inną stronę, pożegnałem się z przyjacielem, idąc swoją dobrze znaną mi ścieżką, wprost do rezydencji gdzie cicho dostałem się do środka, szybko zażywając letniej kąpieli, aby obmyć z siebie wszystkie zapachy dzisiejszej zabawy, mogąc opuścić ją czysty i pachnący.
Zadowolony położyłem się obok mojego pięknie pachnącego panicza, przytulając delikatnie do siebie.
- Haru już wróciłeś - Wyszeptał zaspanym cichym głosem, który był taki słodziutki.
- Tak, przepraszam, nie chciałem cię obudzić - Mówiłem równie cicho.
- Nic się nie stało, dobrze się bawiłeś? - Bardziej wtulił się w moje ciało bardzo zmęczony, a mimo to bardzo chętny do poznania tego jak się bawiłem, to bardzo miłe z jego strony.
- Bawiłem się bardzo dobrze, unikając kobiet i mężczyzn, których unikać powinienem - Zapewniłem, całując go w czoło. - Śpij mój panie, jeszcze będzie czas na rozmowy - Dodałem, głaszcząc go po plecach, widząc, że chce spać, a ja nie miałem zamiaru dłużej go męczyć.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz