Tak jak mój narzeczony, tak i ja pragnąłem tylko snu, będąc już wykończony tą nocą.
To właśnie dlatego zgodziłem się na jego plan, musząc przygotować bali do kąpieli, dbając o to, aby była ona czyste, dopiero wtedy przygotowując kąpiel dla mojego panicza.
- Kąpiel gotowa zapraszam - Po wyjęciu z łazienki od razu zwróciłem się do Daisuke, chcąc, aby jako pierwszy się umył.
- A ty nie umyjesz się ze mną? - Zapytał, chyba zapominając o swoich żebrach, które z łatwością mógłbym uszkodzić.
- Nie, ja przygotowuje nam łoże do spania, muszę ją zmienić, wytrzepać wszystko, co jest skurczone i otworzyć okno, aby tu wywietrzyć - Wyjaśniłem, zerkając przez okno. - Trzeba się jeszcze zająć końmi? - Dopytałem, w razie co gotowy pójść do zwierzaków.
- Tak, już je oporządziłem - Kiwnąłem głową, zapraszając go jeszcze raz do łazienki, na co się zgodził, całując mnie w policzek, idąc do łazienki, gdy ja przygotowałem wszystko do naszego snu, mogąc zamienić się z moim paniczem, nie tylko on opuścił łagodnie. Kąpiel wziąłem bardzo szybko, mając nadzieję, że gdy opuszczą łazienkę, mój narzeczony będzie na mnie czekał.
Niestety, był naprawdę bardzo zmęczony, a ja nie miałem do niego o to pretensji, naprawdę się dla mnie poświęcił, za co byłem mu bardzo wdzięczny.
Kładąc się ostrożnie obok mojego panicza, przytuliłem go delikatnie do siebie, udając się na zasłużony spoczynek.
Dziś wyjątkowo obudziłem się wcześniej, zdecydowanie za wcześnie jak na mnie, mój panicz oczywiście już dawno nie spał, leżąc obok, wpatrując się w moją twarz.
- Dzień dobry wyspany? - Zapytałem, całując go w nos.
- Dzień dobry, tak muszę przyznać wygodne łóżko - Stwierdził, co akurat rzeczywiście się zgadzało, łóżko naprawdę było wygodne i aż miło było w nim spać.
- Nie przyzwyczajaj się, dziś przecież wracamy do domu - Przypomniałem mu, od razu dostrzegając zmianę na jego twarzy, nie wracamy? Jeśli chce, możemy zostać, ja nie chcę go do niczego zmuszać. - Coś się stało? Nie chcesz wracać? - Zapytałem, przyglądając mu się jeszcze uważniej niż przedtem.
- Nie to nie o to chodzi. Haru ty musisz tu zostać, musisz ćwiczyć z wujkiem opanowanie swoich wilczych zachowań i niekontrolowanej złości, aby nie narazić się w mieście na odkrycie, lub co gorsza, nie zrobić niczego głupiego na naszym ślubie - Miał rację, To był naprawdę dobry pomysł i wiedziałem, że był konieczny, a jednak mimo to troszeczkę było mi smutno, bo będę musiał zostać tu sam bez mojego ukochanego panicza.
- Masz rację, chociaż w ogóle mi się to nie podoba - Przyznałem, nie ukrywając niezadowolenia.
- Wiem, mi też nie ale oboje dobrze wiemy, że tylko on jest ci w stanie pomóc - Pokiwałem posłusznie głową, jeśli musiałem, to zostanę i tak nie mam innego wyboru.
- Dobrze, w takim razie zostanę tu i grzecznie wszystkiego się nauczę, a przynajmniej postaram się nauczyć i z nim dogadać, a to wcale nie jest takie proste - Gdy o tym pomyślałem, od razu ciężko westchnąłem, rany ja nie wiem, czy z nim wytrzymam, najwyżej wrócę do domu, olewając tego człowieka, który jest wielkim bucem i oboje to wiemy.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz