Obudziłem się kilka godzin później, w środku nocy, bez Haru obok, co trochę mnie przestraszyło. Miałem nie spać przecież, tylko go pilnować i jednocześnie myśleć, jak mu pomóc. To pewnie dlatego, że zjadłem, żołądek pełen się zrobił i zaraz zasnąłem. Gdybym nie spał, do tej pory nie dość, że bym coś wymyślił, to jeszcze dopilnowałbym Haru. Od razu podniosłem się do siadu, czując nie tylko ból żeber, ale i ból głowy. Domyślałem się, że było to z powodu zmęczenia i może takiego malutkiego wycieńczenia organizmu. Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny poziom stresu w moim organizmie był ogromny. Nie przesadziłbym mówiąc, że w ten jeden dzień miałem więcej stresu niż przez całe swoje życie. I jak na razie wszystko wskazuje na to, że nie odpocznę.
Byłem pewien, że będę musiał znów szukać Haru w lesie, albo nawet i w mieście, ale na szczęście szybko znalazłem go na balkonie, wraz z Tradycją. Założyłem na ciało szlafrok, a także wziąłem ze sobą lampę, i dopiero w takim uzbrojeniu wyszedłem do narzeczonego. Od razu uderzyło we mnie zimne powietrze, co nie było miłe. Ja też sobie lubię siedzieć na balkonie, ale w takie zimno to jednak wolałbym siedzieć w środku. Albo w grubszych ubraniach. A Haru opierał się o balustradę, stojąc jedynie w samych spodniach i rozpiętej koszuli.
- Lubisz tak stać w ciemności? – odezwałem się cicho, podchodząc do niego i zawieszając lampę na mały haczyk przy ścianie.
- Nie jest aż tak ciemno – odpowiedział mi, na co delikatnie zmarszczyłem brwi. Nie jest aż tak ciemno? Jak w środku nocy ma nie być ciemno? Chyba, że jego moce są bardziej rozwinięte, niż sądziłem. Taki to sobie pożyje. – Czemu wstałeś? Powinieneś spać.
- Jak ciebie nie ma obok, nie potrafię. Boję się wtedy, że sobie hasasz wesoło po lesie beze mnie – wyjaśniłem, zajmując miejsce obok niego, starając się powstrzymywać drżenie z zimna.
- To nie jest śmieszne – bąknął niezadowolony.
- Ja się nie śmieję – wyznałem, podobnie jak i Haru wpatrując się w nieprzeniknioną ciemność. Znaczy, nieprzeniknioną ciemność dla mnie, Haru pewnie coś tam widzi. – Czemu nie śpisz? Dręczy cię coś? Dalej męczą cię żądze? – dopytałem, oczywiście się o niego martwiąc.
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu... jakoś tak spać nie mogę – wyznał, a ja wyczułem, że to nie tylko to. Oczywiście chciałem, by był ze mną otwarty, ale skoro nie chce mi czegoś powiedzieć, to najpewniej od niego tego nie wyciągnę.
- To niebezpieczne. Jeszcze wpadniesz na jakiś głupi pomysł, że cię nie kocham, co nie jest prawdą – przypomniałem mu czując, że teraz muszę mu to powtarzać regularnie, by to do niego dotarło.
- Tak, już mi to mówiłeś. I zaskakujesz mnie tym. Każda normalna osoba już dawno zerwałaby ze mną kontakt, i jeszcze wydała mnie straży – wyznał, chyba dalej w to nie wierząc.
- Ale ja nie jestem normalny. Jestem niemalże perfekcyjny. I niesamowicie w tobie zakochany. To się nie zalicza do normalności. Poza tym, normalni ludzie są nudni – odparłem, pocierając zmarznięte ramiona, by się trochę rozgrzać.
- Powinieneś wrócić do środka – zauważył słusznie, i nawet bym poszedł, ale Haru ewidentnie wolał zostać tu, a skoro on woli zostać tu...
- Wolę zostać tu przy tobie. Zresztą, i tak nie zasnę bez ciebie, a świeże powietrze dobrze mi zrobi. Może uda mi się jeszcze wymyślić jakieś rozwiązanie naszego problemu. Ale muszę przyznać, nie pogardziłbym, gdybym mógł się przytulić do jakiegoś ciepłego ciała – wyznałem, patrząc na niego znacząco chcąc, by to on wyszedł z tą inicjatywą i zaoferował mi przytulenie. Tym to ja akurat nigdy nie pogardzę.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz