Czy ja byłem głodny? Byłem i to strasznie, jednak ludzkie jedzenie to nie to, co mogłoby mi pomóc, jestem głodny ludzkiej krwi, a w tym nie pomoże mi jedzenie, które ma w rezydencji.
- Dziękuję, ale nie jestem głodny - Przyznałem, nie kłamiąc, nie byłem głodny, nie tak jakby on tego chciał.
- Nie jesteś głodny? Jadłeś tylko śniadanie no i ta krew, czyżby ona zaspokoiła twój głód? - Zapytał? Zdziwiony moją odpowiedzią, tak szczerze też bym był zdziwiony, gdybym był na jego miejscu.
- Nie jestem głodny, nie tak jak ty - Wytłumaczyłem, od razu dostrzegając przerażenie w oczach mojego panicza.
- Nie tak jak ja? Czujesz żądze krwi? - Od razu zrozumiał o co chodzi, a jego twarz pobladła, nie tego się spodziewał i nie to chciał usłyszeć z moich ust, niestety nie chce go okłamywać, mówiąc mu nawet najgorętszą prawdę.
- Tak, przepraszam, ale to nie jest zależne ode mnie - Wytłumaczyłem, mimomimo, że tak naprawdę nie czułem się z tym źle, to nie ja, ja ten prawdziwy, przemawia przeze mnie zwierzę, którego nie jestem w stanie uciszyć.
- Nie wiem, jak mogę ci w tym pomóc, szczerze powiedziawszy, nie chciałbym dać ci mojej krwi - Nawet nie chciałem jego krwi, jestem głodny, ale nie na tyle, aby pić jego krew.
- Spokojnie nawet nie chciałbym pić twojej krwi - Zapewniłem, uśmiechając się do niego, starając się wzbudzić zaufanie, mimo że widziałem w jego oczach niepewność, która wcale mnie nie zaskakiwała, już raz dziś skosztowałem jego krwi, nie wiadomo, co znów mi do głowy strzeli.
- Już raz spróbowałem mojej krwi - powiedział, mimo że tak naprawdę nie musiał, bo przecież doskonale to wiedziałem, już i tak czuję wielki wstyd z tego powodu, nie musi mi więcej ich dokładać.
- Już za to przepraszałem - Mruknąłem, puszczać przy tym swoje policzki kładąc uszy po sobie, nie musiał aż tak robić mi na złość.
- Oczywiście, że to wiem, natomiast nie zmienia to tego, do czego się dopuściłeś - On naprawdę jest podły, robi wszystko, aby zrobić mi na złość jak zresztą zawsze, dlatego nie jestem na niego zły, mam tylko nadzieję, że nie będzie mi tego wypominał całe życie, bo poczucie winy naprawdę mnie zabije. - No już, nie jestem zły - Przysunął się bliżej, całując mnie w czoło. - Już nie będę ci tego wypominał - Zapewnił mnie, uśmiechając się do mnie ciepło.
Mój ogon od razu wesoło zaczął merdać a nastrój, od razu stał się lepszy.
Chciałem nawet coś mu powiedzieć i prawie to zrobiłem, tylko przeszkodziła mi jednak służąca pukającą w drzwi naszej sypialni.
Nie mogąc pozwolić sobie na zdradzenie mojego wyglądu, wszystko schowałem się w łazience, czekając na opuszczenie sypialni przez kobietę.
Na szczęście nie trwało to za długo, dlatego już po chwili mogłem wrócić do sypialni, od razu dostrzegając niezadowolenie malujące się na twarzy mojego panicza.
- Bo to za mina? Coś cię trapi? - Od razu musiałem zapytać, martwiąc się o niego tym bardziej że tak nagle jego zachowanie się zmieniło, ciekawe co ta kobieta mu powiedziała lub dała, że jego nastrój całkowicie się popsuł.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz