Doskonale rozumiałem, dlaczego Daisuke się tak złości, wykupił te ziemie, a ktoś na nich zamieszkuje i jeszcze próbuje go wygonić, pewnie też bym się tym zdenerwował, gdyby to ode mnie zależało. Tak szczerze to nawet nie wiem, po co to wykupił. Rozumiem, że znajdziemy tu odpowiedzi na dręczące mnie pytania, ale co zrobi z tym później? Ma jakieś plany? Zapewne ma, on ja smykałkę do takich rzeczy, a to oznacza, że dobrze zalokował swoje oszczędności.
- Dobrze, chodźmy już do środka - Zgodziłem się, nie chcąc już dłużej go prowokować do złości, już i tak był wściekły, nie chce, aby złościł się jeszcze bardziej.
Mój panicz nie odpowiadając na moje słowa, ruszył do środka, aby zabrać się do pracy, w której i ja musiałem mu pomóc, została mi ostatnia nadzieja w dokumentach znajdujących się w starej rezydencji.
Przeglądając dokumenty, usłyszałem kroki kierujące się w naszą stronę, starszy mężczyzna znów tu do nas wrócił, zapewne po raz kolejny chcąc wyrzucić nas z tego miejsca.
- Wciąż tu jesteście? Mieliście już stąd zniknąć, po co wciąż tu jesteście? - Mężczyzna naprawdę zachowywał się tak, jakby ta cała rezydencja należała do niego, on chyba naprawdę nie rozumiem, że to miejsce już nie jest jego własnością, nasz rud nie ma już nic, teraz to wszystko należy do mojego narzeczonego i to on zdecyduje, co zrobi z ty miejscem.
- A kto nam będzie mówił, kiedy możemy opuścić to miejsce? Ty? To zaraz ja cię stąd wyrzucę, nie będziesz mieszkał tu za darmo na moich ziemiach, tym bardziej że nie jesteś do niczego tu przydatny - Mój panicz miał już dość tego człowieka, nawet nie ukrywając chęci wyrzucenia go z tego miejsca.
- To moje ziemie - Wujek chyba zapomniał, że te ziemie już dawno nie są jego, bo stracił je przez długi, z którymi nie byli w stanie sobie poradzić.
- To były twoje ziemię, teraz są one moje, a więc albo nam pomożesz, albo się stąd wyność - Daisuke nie owijał już w bawełnę, najchętniej już by go wyrzucając z tego miejsca, jestem w szoku, że tak długo z nim wytrzymał.
Mężczyzna westchnął ciężko, przewracając oczami, nie podobało mu się to ale był świadom, że nie ma szans z nim już wygrać.
- Pomogę Haru, ale w zamian za to chce zająć tu jeden pokój - Zażądał coś w zamian, chcąc dobić z moim narzeczonym umowę.
- To jeszcze przemyślę - Mężczyzna kiwnął głową, zwracając uwagę na mnie, podchodząc do mnie, chwytając za moje ucho, co było bardzo nieprzyjemne.
- Jesteś za bardzo spięty i nerwowy - Zaczął, puszczając moje ucho, pokazując mi jak mam ukryć uszy i ogon, jak mam ukryć tak naprawdę moje wilcze akcenty.
Mówił o tym wszystkim, tak jakby było to najprostszą rzeczą na świecie, bo może dla niego była, dla nie natomiast nie to było trudne, chyba walczyłem z tym całą noc, aby w końcu udało mi się ukryć swoje wilcze ja.
Od razu poczułem ulgę, doskonale wiedząc, że to dopiero początek mojej ciężkiej drogi.
- Udało ci się, ale jeszcze daleka droga do kontrolowania twojego wilczego wcielenia - Stwierdził, czego byłem już świadom, mimo wszystko ciesząc się z tego, co udało mi się osiągnąć.
- Dam radę - Zapewniłem, zmęczony tą ciężką nocą, a miało być tak łatwo.
- Udało mi się - Zwróciłem się do mojego narzeczonego, który również zmęczony siedział w naprawdę wygodnym, chociaż starym fotelu dotrzymując mi towarzystwa w moim pojedynku.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz