sobota, 22 czerwca 2024

Od Mikleo CD Soreya

Tak naprawdę będąc w stu procentach szczerym ze sobą samym, byłem przerażony tym, na co Sorey może wpaść, jego pomysły czasami naprawdę mnie przerażają, tym bardziej że doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co potrafi zrobić dla nas, dla rodziny i dla bliskich których kocha.
Przez cały czas obserwowałem mojego męża, który unikał mojego spojrzenia jak ognia. A to oznaczało, że nie mogę spuścić go z oczu, tylko jak mam pilnować go dwadzieścia cztery godziny na dobę? Przecież to naprawdę nie jest możliwe, a więc jak mam go pilnować? Ta myśl naprawdę mnie przeraża. Nie chcę, naprawdę nie chcę, aby zrobił sobie krzywdę, nie chcę również, aby nas chronił za cenę własnego życia, a obawiam się, że właśnie to zrobi, jeśli tylko nadejdzie taka potrzeba.
Przez to, że skupiałem się cały czas na mężu, całkowicie straciłem kontakt z otoczeniem, z powodu czego nie byłem w stanie stwierdzić, na jaki temat zeszła rozmowa mojego towarzystwa.
Energicznie pokręciłem głową, czym od razu przykułem uwagę wszystkich obecnych w salonie.
- Miki wszystko w porządku? - Sorey od razu musiał się mną przejąć, nie mam pojęcia, dlaczego aż tak się nade mną trzęsie? To fakt jestem poobijany, a niektóre rany nie są jeszcze wyleczone, to mimo tego faktu czuję się dobrze, zawsze przecież mogło być jeszcze gorzej.
- Tak, wszystko jest w jak najlepszym porządku, po prostu na chwilę się wyłączyłem - Przyznałem, uśmiechając się do wszystkich, którzy tutaj byli, tak aby uspokoić całe towarzystwo i co najważniejsze nie zwracać na siebie uwagi.
Zaveid westchnął ciężko, wstając z fotela, nerwowo zaczynając chodzić w kółko.
- I co? Nie wierzę, że nic nie możemy mu zrobić, przecież on musi mieć jakiś słaby punkt, na pewno jesteśmy w stanie coś mu zrobić - Zaveid miał już dość, był nerwowy jak zresztą każde z nas, groziło nam niebezpieczeństwie, a my nie byliśmy w stanie nic z tym zrobić.
- Zaveid uspokój się i usiądź, nerwy w niczym nam nie pomogą - Lailah starała się uspokoić go, on jednak nie chciał jej słuchać, nadal nerwowo chodząc w kółko, trochę tak jakby myślał, że to mu w czymś pomoże.
Mężczyzna jeszcze coś powiedział pod nosem, tak byśmy go nie usłyszeli, podchodząc do okna, wpatrując się w przestrzeń znajdującą się tuż za oknem.
- Zróbmy tak, jeśli pozwolicie, zostaniemy tu dziś na noc, a jutro na spokojnie pomyślimy co dalej - Pani jeziora wpadła na bardzo dobry pomysł, będąc razem, na pewno będziemy bardziej bezpieczni, niż będąc osobno.
- W porządku, zmienię pościel u dzieci, tylko kto będzie spał na kanapie? - Sorey od razu wstał gotowy do pracy.
- Ja - Zaveid od razu się zgłosił, chcąc ustąpić kobietą tych wygodniejszych łóżek. Mój mąż kiwnął głową, idąc do góry, no dobrze niech się czymś zajmie przynajmniej nie będzie miał głupich myśli w głowie, a przynajmniej taką mam nadzieję, nie chcę, aby przypadkiem zrobił coś głupiego, gdy tylko na chwilę spuszczę go z oka, a jestem w stanie w to uwierzyć, on jest w tym akurat mistrzem, no nic w razie co będę musiał bardziej uważnie mu się przyglądać, aby nie zrobił sobie niczego głupiego.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz