wtorek, 18 czerwca 2024

Od Daisuke CD Haru

 On to robił specjalnie, prawda? Specjalnie te uszy kładł po sobie, by mi się przykro zrobiło, i bym mu wybaczył. Bo właśnie tak działają te uszy, kiedy widzę, że są położone po sobie, od razu czuję się źle, bo to z mojej winy, i chcę go pocieszyć. Wychowałem sprytnego potwora. Przeraża mnie to. 
Starając się za wszelką cenę ignorować ten łamiący serce widok, zsunąłem się z konia, cicho stękając z bólu. Przeklęte żebra. Już tak było dobrze, czasem zdarzyło mi się zapominać, że są połamane. I kiedy o tym zapominałem, to zaraz mi się przypominały chociażby tym bólem. 
Haru od razu podniósł głowę, oczywiście musząc to usłyszeć. Nie mogłem jeszcze mu pokazać, że już się na mnie odobraziłem. To, co zrobił, nie było w porządku, mógł postąpić trochę inaczej, pokazać mi, że mu na mnie zależy, a on tym czasem przytakiwał posłusznie swojemu wujowi. A kiedy już wyszedłem, zamiast to wykorzystać w pełni, to bronił mój honor, kiedy to nie wiedziałem nawet, że obrażany jestem. Już mógł to sobie darować i przyjąć te wskazówki chociaż, mielibyśmy punkt zaczepienia, a tak musimy wracać do pierwotnego planu. 
– Musimy więc przeszukać rezydencję. Może jakiś łaskawy członek twojej rodziny raczył spisać swe mądrości dla potomności – odezwałem się, patrząc w kierunku budynku. 
– Nie wiem, czy on będzie zadowolony – wyznał Haru, cały czas mając położony uszy. O nie, nie, na litość mnie nie weźmie. Musi się bardziej postarać. To mnie nie ruszy. Musi się bardziej postarać, bym mu wybaczył. Co prawda, już mu poniekąd to wybaczyłem, ale może się postarać jeszcze bardziej, wiem, na co go stać, i to nie jest jeszcze jego maksimum. 
– Jego zadowolenie najmniej mnie interesuje. Ten stary grzyb zajmuje moją posiadłość, nie po to ją wykupywałem, by teraz on tu sobie spokojnie mieszkał – burknąłem, wchodząc do środka. I tak ma szczęście, że okazał się faktycznie jego wujem, bo gdyby nie to, już byłbym w drodze do gwardii, by go usunęli. A tak może odejść w pokoju, bo mieszkać za darmo mu tu nie pozwolę. Za dużo wydałem na to miejsce, bym je tak po prostu porzucił. Muszę coś tu zrobić. Gdybym tylko wydawał pieniądze, i nic z nimi nie robił, szybko zostałbym bankrutem, jak większość osób, co nagle odziedziczyła jakieś duże majątki. Haru na szczęście też już rozumie, że muszę pracować, by móc sobie na to wszystko pozwolić. Na szczęście to miejsce nie wydawało się takie złe. Ziemie były rozległe i z tego co kojarzyłem, dobrej jakości, więc mógłbym tu spróbować założyć jakąś winiarnię. I obejrzeć dokładnie sad, który znajdował się za budynkiem, na pewno kilka drzew trzeba będzie wyciąć, ale tak na pierwszy rzut oka, w ciemnościach wizualnie całkiem ładnie się prezentował. 
– Daisuke... – zaczął Haru, chyba chcąc mnie odwieść od tego pomysłu. 
– Wybacz, ale nie po to męczyłem swoje żebra, na koniu, by teraz odjechać stąd bez niczego. I jeszcze w takie zimno. Zostajemy tu na noc i szukamy tu czegoś, co ci pomoże. Nikt nie będzie mi tu niczego zakazywać – powiedziałem, trochę już zdenerwowany, zziebnięty i zmęczony. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz