Po tych słowach od razu poczułem, że nie będę mógł mu odpuścić. Podczas ostatnich partii trochę go jeszcze uczyłem, pokazując mu nowe taktyki, ale jak teraz wprost mi mówi, że wygra, to mam to traktować pobłażliwie? Nie ma mowy. Jedyną przewagę, jaką miał, to taką, że będzie miał czysty umysł, a ja trochę przyćmiony alkoholem. Jednak się nie poddam. I wytężę wszystkie swoje szare komórki, by my pokazać, że nawet wstawionego nie może mnie dyskredytować.
- Może zagrajmy o coś? – zaproponowałem, mając ochotę na małe wyzwanie.
- O co chciałbyś zagrać? – spytał, zmywając naczynia. O co chciałbym zagrać... o nic materialnego, oczywiście, wszystko, co materialne mam, a jak nie mam, to zaraz sobie na to mogę pozwolić.
- Jeżeli ja wygram, założysz dla mnie to, co ja ci wybiorę, a jeżeli ty wygrasz, to ja założę coś dla ciebie. Bez żadnego marudzenia – wyznałem, uśmiechając się zadziornie. Miałem wielką ochotę a to, by zobaczyć go w obroży i smyczy, mieć nad nim władzę i kontrolę, którą aktualnie miałem tylko w chwili, w której to pieszczę jego przyjaciela, i to tylko do momentu, w którym to nie osiągnie spełnienia w moich ustach, albo na mojej twarzy. I mimo, że ta druga opcja była brudniejsza, zacznie bardziej ją wolałem. Jakoś tak nie potrafiłem się przekonać do tego uczucia, kiedy to tryska prosto w moje gardło.
- Mam przeczucie, że wiem co chcesz, bym założył. I też prawdopodobnie pokazał – powiedział podejrzliwie, a ja tylko uśmiechnąłem się do niego niewinnie. Jak on dobrze mnie zna... co ja jednak poradzić mogę na to, ze lubię te jego wilcze uszka? I ogon, który machał jak szalony na mój widok?
- Więc będziesz miał dobrą motywację, by się wykazać. I trochę bardziej mnie upić, to też przyczyni się do twojej wygranej – powiedziałem, rozkładając planszę i pionki, nie mogąc doczekać się gry.
Ta okazała się bardzo wyrównana. Mimo, ze z każdym łykiem wina coraz bardziej szumiało mi w głowie, nie dawałem się mu podejść. Początkowo szło mi naprawdę dobrze i bez problemu pokonywałem go w kilku ruchach. Haru jednak się uczył moich ruchów, i zaczął się odgrywać, w końcu ze mną remisując. Chyba wziął moją uwagę do serca i postanowił mnie upić, by mieć szansę, bo kiedy tylko opróżniałem lampkę, zaraz znów było w niej wino. Za dobrze miał z tą mocną głową.
- Ty masz już dzisiaj dosyć. I wychodzi na to, że wygrałem – odezwał się w pewnym momencie, na co prychnąłem cicho.
- To niesprawiedliwie. Żądam rewanżu – burknąłem, pusząc obrażony policzki na jego słowa. Na początku szło mi świetnie, a im więcej piłem, tym było gorzej. Trochę przeceniłem swoje siły. Ledwo myśli potrafiłem zebrać w jakąś jasną całość, a nawet i to mi tak do końca nie wyszło.
- W tej chwili? – spytał rozbawiony, na co prychnąłem cicho.
- Oczywiście, że nie. W tej chwili to ja nawet myśleć nie potrafiłem – bąknąłem, wstając ze swojego miejsca, by podejść do Haru, ładując się mu na kolana. Poprosiłem, by przyniósł mi coś do ubrania, i przyniósł, ale o bieliznę to się nie pokwapił. – I jedyne, co mam w głowie, to ty – wyszeptałem mu do ucha, podgryzając jego płatek, jak zwykle po alkoholu będąc troszkę rozochocony. I to jest powód dla którego unikam picia alkoholu w większej ilości...
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz