sobota, 2 listopada 2024

Od Daisuke CD Haru

 Dni mijały mi niezwykle powoli, a przez noc nie potrafiłem porządnie wypocząć. Pomimo tego, że fizycznie nie było ze mną najlepiej, bardzo starałem się skupić na rozwiązaniu sprawy. Kiedy przebywałem w koszarach, spędzałem czas w archiwum w poszukiwaniu informacji o moich podejrzanych, a w czasie patroli rozglądałem się za resztą. To, czego dowiedziałem się o tych mężczyznach, nie było niczym przyjemnym. Jeden z nich był mordercą, drugi był zwyczajnym zbirem do wynajęcia. I oboje jakimś cudem uniknęli stryczka. Gdybym miał obstawiać, to musieli pracować dla wyżej postawionych ludzi, albo wiedzieli rzeczy, które to zaszkodziłby takowym. Tylko, co oni robili wśród złodziei? Może zostali wynajęci? To też nie wiem, czy to taka dobra wiadomość. 
Skoro Haru nie było, spacerowałem sobie z innym pieskiem, mianowicie z Kodą, który wydawał się być z tego faktu bardzo zadowolony. I bardzo nieposłuszny. Kiedy byliśmy na mieście, ciągle ode mnie uciekał i robił to, na co miał ochotę. Wiedząc jednak, że Haru może wyciągnąć z niego informacje, pozwalałem mu na to. I tak wiedziałem, że nic głupiego nie zrobi, że musi coś powąchać, coś sprawdzić, a jak widziałem, że oddalał się za daleko, szedłem w przeciwną stronę, a on wtedy od razu ruszał za mną. 
Dni powoli mijały i w końcu po pracy mogłem udać się do Haru. Wpierw oczywiście musiałem wrócić do domu i wziąć jakieś jedzenie. Podczas przerwy udałem się do kawiarni, zajmując miejsce na zewnątrz budynku. Koda biegał sobie gdzieś po ulicy, zapoznając się z innymi pieskami, a ja spokojnie posilałem się słodkim ciastem i dobrą kawą, starając się chociaż trochę zrelaksować. Dalej miałem wrażenie, że niewiele zrobiłem, i że ta sprawa stoi dalej w miejscu. 
– Daisuke! Tutaj jesteś! – głos Haru wyrwał mnie z rozmyślań. Tylko... Co tu robił Haru? On powinien być u wuja. Coś było nie tak. Miało go nie być tydzień... – Wszędzie cię szukałem. 
– Miałem cię dzisiaj odwiedzić – powiedziałem spokojnie, obserwując go, jak zajmuje miejsce naprzeciwko mnie. 
– Udało mi się szybciej uporać i już chciałem wracać do ciebie. Stęskniłem się – powiedział, uśmiechając się niby to głupawo, jak to on, ale dalej coś było nie tak. Wyciągnął rękę, by złapać moją dłoń, ale sprytnie uniknąłem kontaktu fizycznego, zabierając się za jedzenie. Czy gdyby był to Haru, to czy by przypadkiem Koda do niego nie podbiegł?
– Świetnie. I co ustaliłeś? – zapytałem, nie spuszczając z niego wzroku. Wyglądał jak on, ale te ubrania... on nie miał takich ubrań. Czy to możliwe, że zmiennokształtny może także przybrać postać innego człowieka? Na logikę powiedziałbym, że tak.
– Wiesz, o takich rzeczach lepiej nie gadać tutaj. Ktoś może podsłuchać. Wracamy do domu? Tam pogadamy, najlepiej teraz. Od razu też nadrobimy zaległości – zaproponował, już gotów do wahania i zabrania mnie do rezydencji... Naprawdę bezpiecznie będzie, jak uznam, że to nie on. W najgorszym razie wyjdę na paranoika. 
– Muszę wracać do pracy, ty do swoich kumpli. Ostatnio trochę słabiej z kradzieżami, obawiacie się czegoś? – spytałem niewinnie, dostrzegając lekko zmieniający się wyraz jego twarzy. 
– Bystry jesteś. Co mnie zdradziło? – spytał, poprawiając się na krześle. 
– To, że Haru w tej chwili jest jeszcze poza miastem. I w ogóle nie ma takich ubrań w szafie, jakie ty masz teraz na sobie. W życiu nie kupowałbym mu takiego bezguścia. A teraz wybacz, ale jestem zajęty i... 
– Pójdziesz za mną, albo wszyscy dowiedzą się, kim jest twój najdroższy mąż – odezwał się nagle, nie przestając się uśmiechać. 
– A jaką mam gwarancję, że tego nie zrobisz, jeżeli wykonam twoje polecenie? – zapytałem, mrużąc oczy. 
– Moje słowo. Z tego co widzę, tylko wy sprawiacie problemy. Duże zamieszanie nie sprzyja moim interesom... Jak i on będzie posłuszny, kto wie, wyjdziecie z tego cało. To jak? – spytał, a ja musiałem szybko przeanalizować sytuację. Jaką mam pewność, że w tej chwili nie blefuje? I jaką mam pewność, że zrobi to, kiedy za nim pójdę? Ta szopka to jakaś zabawa dla niego? Potrzebuje mnie do czegoś? Powinienem ryzykować? 
– Chodźmy więc. Z Haru nie pójdzie ci tak prosto. Wpierw cię rozszarpie, później będzie zadawał pytania – odpowiedziałem, podnosząc się z krzesła. Wolałem nie ryzykować z życiem Haru. Zresztą, to może być szansa, by dowiedzieć się, gdzie jest ich kryjówka, pod warunkiem., że Haru mnie znajdzie. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz