piątek, 1 listopada 2024

Od Mikleo CD Soreya

Nie miałem siły ani tym bardziej ochoty, aby pójść nad jezioro, tu było mi tak przyjemnie ciepło, dlaczego mam opuszczać sypialnie? Zresztą nie powinno go interesować, jak się czuje, przecież ma mnie w tej chwili w głębokim poważaniu, a przynajmniej tak to wygląda, siedzi cały dzień na dworze, zajmując się płotem, a gdy mówię mu, że chciałbym się do niego przytulić, przepraszając za te głupie słowa, on mnie ignoruje, chcąc, abym cierpiał, ma to, czego chce, a więc w czym tym razem jest problem?
Nie mając siły, leżałem w łóżku, mając nadzieje, że tu nie wróci, niech da mi spać, bo właśnie tego potrzebuje, odpoczynku i snu oj tak zdecydowanie potrzebowałem snu.
Powoli zasypiałem wtulony w poduszkę, nie słysząc dźwięku otwieranych się drzwi, a jedynie, słysząc głos męża, który stając przy mnie, odezwał się do mnie.
– Ty sobie chyba ze mnie żartujesz – Słyszałem niezadowolenie w jego głosie, czując ręce, które mocno mnie uchwyciły, wyciągając z łóżka.
Zdziwiony otworzyłem oczy, widząc co robi, on poważnie ruszył w stronę jeziora, nie przejmując się tym, że mam na sobie tylko jego koszulę bez żadnych dodatkowych części odzienia.
Mężczyzna stanął na mość bez ostrzeżenia, wypuszczając mnie z ramion, czym trochę mnie przestraszył, mimo wszystko nie spodziewałem się tego, co mi zrobi i szczerze w ogóle mi się to nie podobało.
Wynurzyłem się z wody, spojrzałem na jego twarz niepocieszony.
– Nie rób mi tak więcej – Mruknąłem, wychodząc z wody, chcąc iść do domu, zamoczyłem się w wodzie tak? Tak, a więc niech teraz da mi spokojnie wrócić do łóżka.
Sorey, widząc, co robię, wepchnął mnie ponownie do wody, po raz kolejny zaskakując.
– Co ty robisz? – Rzuciłem mu niezadowolone spojrzenie, widząc, że nie chce dać mi wyjść z jeziora dlaczego? Tego nie wiem, to głupie przecież sam chce już wracać, dlaczego znów mnie nie słucha.
– Masz się wychłodzić, jesteś gorący – A więc to o to mu chodzi, Miło, że chociaż trochę się stara, natomiast to nic nie da woda, mi nie pomoże, gdy psychika jest w złym stanie, czasem żałuję, że nauczyłem się czuć, gdyby nie to wciąż byłbym tym obojętnym aniołem, który nie przejmuje się niczym, a już w szczególności tym, co myśli o mnie mój własny mąż.
Westchnąłem ciężko, postanawiając chwilę tu posiedzieć, wiedząc, że Sorey zaraz sobie pójdzie, a ja wyjdę, mogąc wrócić do domu, do łóżka.
Czekałem i czekałem, pływałem i pływałem, i co? Sorey nadal tu był, nie pozwalając mi opuścić jeziora cały czas, twierdząc, że jestem gorący, a jaki mam być, skoro on sam nie ufa mi, włamując się do moich myśli, podsłuchuje mnie i chce kontrolować, a do tego wszystkiego nie chce mnie dotykać, chociaż na to ostatnie sam sobie zasłużyłem, a więc na to narzekać nie mogę i od teraz z nie będę, po prostu będę posłusznie robił to, co chce, aż się nie od obrazi.
Mój mąż zmusił mnie do siedzenia w wodzie cały dzień, pozwalając mi wyjść z wody, dopiero wieczorem nim musiał pójść do pracy, widziałem też, że był zadowolony z mojej chłodniejszej temperatury ciała, mogąc pozostawić mnie spokojnie w domu…

W nocy nie spało mi się najlepiej, a mimo to rany, gdy tylko otworzyłem oczy, poczułem mnóstwo energii, a to mogło oznaczać jedno, dziś jest pełnia, a ja mam mnóstwo energii, a więc cóż, może uda mi się gdzieś wyjść.
Wstałem szybko z łóżka, wykąpałem, przeczesałem włosy i ubrałem się gotowy do rozpoczęcia nowego dnia.
– Dzień dobry – Mając bardzo dobry nastrój, przywitałem się z mężem, ale on, cóż, nic nawet mi nie odpowiedział, zajmując się tym swoim ogrodzeniem, no dobrze jak chce.
A więc skoro Sorey i tak nie jest mną interesowany, to może znajdę kogoś, kto zachce się mną zainteresować, a dziś zainteresowanie jest wskazane.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz