Praca z wujem i historię, które mi opowiadał, były bardzo przydatne, tym bardziej że brat mojego taty znał tego mężczyznę, a więc był w stanie powiedzieć mi coś więcej na jego temat, było to pomocne, chociaż bardziej byłby dla mnie pomocny, gdyby chciał mi pomóc pokonać tego mężczyznę, szkoda tylko, że dobry był tylko w mówieniu i uczeniu, ale nie w walce z przeciwnikami.
Najważniejsze, że chociaż swoją wiedzą jest w stanie mi jakoś pomóc, zawsze coś.
Dni mijały, a praca szła mi coraz to lepiej, byłem w tym wszystkim naprawdę bardzo dobry, wuj sam był zdania, że dam sobie radę z moim przeciwnikiem i chociaż nie wiem, czy mówił to poważnie, wierzyłem w jego słowa, czując, że jestem w stanie pokonać mojego wroga.
– Chyba dasz sobie z nim radę – Odezwał się pewnego dnia, gdy udało mi się ukryć swoją energię i zapach nie tylko ten wilczy, ale i ten ludzki zupełnie, tak jakby w ogóle mnie tu nie było.
Wygląda na to, że nie jestem tak głupi, jak na początku przypuszczałem, mogę się pochwalić, chociaż ten jeden raz.
– Obyś miał rację, nie chciałbym polec. Tym bardziej że od tego zależy życie najbliższych mi osób – Wyjaśniłem, mówiąc to z głębi serca, nie ukrywając tego, jak bardzo zależy mi na mojej rodzinie
– Najbliżsi ci ludzie nigdy nie byli i nie będą, najbliższymi osobami dla takich istot, jakimi jesteśmy to tacy sami jak my. A ty tak samo, jak niegdyś twój ojciec tak dziś ty zdradzasz nas, bratając się z wrogiem. Mimo to pomagam ci, a to tylko dlatego, że moja matka, a twoja babka bardzo by sobie tego życzyła – Stwierdził i szczerze nie miałem do niego o to pretensji, doskonale wiedziałem, że nienawidzi ludzi za to, co mu zrobili. Może gdybym był tak samo uczony od dziecka, jak on, nienawiści do ludzi też bym taki był, na szczęście nikt nigdy mnie tego nie uczył, wręcz przeciwnie babcia uczyła mnie kochać i szanować innych ludzi i za to jestem jej wdzięczna, dzięki temu nie mam wrogów, a przynajmniej nie tych, którzy nigdy nikogo nie skrzywdzili.
– Wiem wujku, że nienawidzisz ludzi i dlatego, jestem ci za to jeszcze bardziej wdzięczny, oczywiście za to, że mi pomagasz, a nie za to, że ich nienawidzisz – Doprecyzował, nie chcąc, aby coś źle zrozumiał, w końcu nie mogę się cieszyć z jego nienawiści.
Mężczyzna machnął na to ręką, zwracając uwagę na biegnącego w naszą stronę psa. Psa? A co tu robi… Koda?
Zdziwiony od razu ruszyłem w stronę mojego wymęczonego przyjaciela.
Pies od razu opowiedział mi, co się stało, a ja, słysząc to wszystko, poczułem narastającą złość.
Teraz to on pożałuje, może mi grozić, ale mojego męża powinien zostawić w spokoju.
Zły jak jeszcze nigdy dotąd musiałem ruszyć od razu no może nie w tej oto sekundzie, musiałem zabrać ze sobą klacz, pozostawiając Kodę pod opieką mojego wujka, ruszając, czym prędzej w drogę.
– Odnajdę cię, obiecuję, ale jeśli, chociaż włos spadnie ci z głowy, pożałuje on, że się do ciebie zbliżył – Mówiłem pod nosem do siebie z sekundy na sekundę, odczuwając coraz to większą złość, och niech ja go tylko dorwę…
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz