Nie byłem do końca zadowolony. Czy on musiał korzystać ze swoich mocy? Czy to było bezpieczne, kiedy jest taki wykończony? Może dlatego teraz wygląda tak słabo... moje biedactwo. Mógł mnie zawołać, pomógłbym mu, chociaż bym miał to robić na kolanach. Na szczęście teraz nie musi się przejmować. Może w końcu spokojnie odpocząć.
- Tym zajmę się jutro. Z zakupem nowych rzeczy, ze zmywaniem krwi ze ściany, z może nową farbą... ale teraz już dajmy sobie spokój. Musisz się położyć – powiedziałem, podchodząc do niego, by pomóc mu wstać z ziemi.
- A ty? - zapytał, oczywiście najpierw zajmując się mną, a nie sobą, chociaż teraz ewidentnie to on był w gorszym stanie ode mnie.
- A ja też się położę – odpowiedziałem, uśmiechając się do niego spokojnie. Niech się już tak nie boi, jestem głupi, ale nie aż tak. Podobnie jak on, jestem wykończony, i wszystko, czego chcę, to wypocząć, ale oczywiście u jego boku. - Chodźmy, położymy się w salonie. Tu... tu niech trochę się wywietrzy – dodałem, powoli prowadząc go na kanapę. Normalnie wysłałbym go jeszcze do łazienki, ale jak tak patrzę na niego, i jak ledwo włóczy nogami, to wątpię, by miał siłę na kąpiel. Z rana mu pomogę. Teraz jednak powinniśmy odpocząć, oboje.
Doprowadziłem Mikleo do kanapy, położyłem go na niej i pocałowałem go w policzek. Potem upewniłem się, że zwierzaki mają wszystko, że drzwi są zamknięte, że Banshee stoi na straży i dopiero wtedy, padnięty, mogłem wrócić do Mikleo który... cóż, nie spał. Dlaczego nie spał? Czy ten głupek na mnie czekał? Przecież on mi się tu ze mną zamęczy na śmierć. Biedaczyna.
- Powinieneś już dawno spać – starałem się zabrzmieć miękko, łagodnie, zajmując miejsce obok niego.
- Tak, wiem, ale... bez ciebie jakoś tak nie mogłem. Musisz być obok, wtedy czuję się najlepiej – powiedział, wtulając się w moje ciało. Od razu zauważyłem, że był... ciepły. Albo ja byłem chłodny. Albo w sumie, obie te rzeczy naraz się mogły wydarzyć. Ja byłem osłabiony, on był osłabiony, więc mogliśmy się czuć trochę gorzej.
- Głuptak z ciebie – powiedziałem cicho, niepewnie, po czym go pocałowałem w policzek. - Powinieneś spać, a nie na mnie czekać. Musisz odpoczywać, a nie czekać, aż ja też zacznę.
- Wtedy wiem, że faktycznie odpoczywasz, a nie robisz coś ponad swoje siły – powiedział cichutko, chowając się w moje ramiona. Moje maleństwo...
- Nie mam siły na chojrakowanie, nawet jakbym bardzo chciał – odpowiedziałem, gładząc jego włosy. - Kocham cię, wiesz? Najmocniej na świecie. Cieszę się, że nic ci nie jest – dodałem, bardzo łagodnie się do niego uśmiechając i przytulając, nie chcąc mu sprawić bólu.
<Owieczko? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz