Poranek zaczął się bardzo przyjemnie, mój mąż obudził mnie pysznym śniadaniem, które zachęciło mnie do rozpoczęcia nowego dnia. Kolejna rocznica to już dziesiąta niewiarygodne ile lat jesteśmy ze sobą, tworząc szczęśliwą rodzinę. Cieszę się, że mam tak wspaniałego męża, słodkie dzieci i cudowne życie.
- Miki wróciłem - Mój mąż, który właśnie wrócił z targu, starał się jak najciszej dać o sobie znać, nie chcąc wybudzić ze snu naszego śpiącego kochanego synka.
- Cudownie. A to co? - Wychodząc, z kuchni dostrzegłem męża, piękny bukiet czerwonych róż, zakupy i coś małego puchatego stojącego za nim.
- Bukiet róż dla mojego cudownego męża - Podchodząc bliżej mnie, wręczył mi bukiet, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Nie musiałeś, przecież wiesz - Ciesząc się z bukietu pięknych róż, na chwilę zapomniałem o puchatej kuleczce.
- Nie musiałem, ale bardzo chciałem. Kocham cię i chce cię uszczęśliwić, najlepiej jak się tylko da - Zapewnił mnie, przytulając do mnie.
- Ja ciebie również kocham, ale ja sam nie mam dla ciebie żadnego prezentu - Troszeczkę tym zawstydzony poprawiłem bukiet w rękach, nie mając nic w zamian dla Soreya, a tak przecież być nie powinno, coś za coś prawda?
- Nie potrzebuje nic w zamian, jesteś przy mnie i to mi w zupełności wystarcza - Kiedy to mówił, mała puchata kuleczka podeszła do nas, merdając swoim małym ogonkiem.
- Czy to jest pies? - Lekko spięty zrobiłem krok w tył, nie mogąc do końca zapanować nad swoim ciałem.
- Tak, mały szczeniaczek nie mogłem zostawić go na ulicy samego - Wyjaśnił.
- A co jeśli ktoś go szuka? To rasowy piesek, może się zgubił lub komuś uciekł? Powinniśmy brać go do domu? Może ktoś za nim tęskni, powinniśmy go zwrócić - Zmartwiony wziąłem pieska na ręce, uważnie mu się przyglądając uważając, aby mnie nie ugryzł, nigdy nic nie wiadomo, pieski to mimo wszystko potrafią być nieprzewidywalne.
- Miki zróbmy tak, jeśli nikt nie zwróci się do nas o pieska, ten zostanie z nami dobrze? - Wsłuchując się w jego słowa, przyglądałem się temu maluchowi, który był brudny i wygłodzony, trzeba go chyba nakarmić i wykąpać tylko czy powinniśmy go zatrzymywać? To pies wyrośnie na dużego i kto wie, czy nic groźnego, a może właśnie nie? Dobrze wychowany może być słodki i posłuszny.
- Dobrze, jeśli nikt się nie będzie go szukał, zostanie z nami na stałe, a teraz pójdziemy cię umyć brudasku co ty na to? - Przyznam szczerze, ten piękny pyszczek mnie zauroczył i chyba zapomniałem o bożym świecie, zajmując się tą małą kuleczką, która była taka wdzięczna, chyba jednak ten piesek mnie urzekł, sam nawet postanowiłem wykąpać pieska, wyczesać go i teraz już mogłem go przytulać, ile tylko chciałem.
- Słodki widok - Mój mąż widzący mnie ze szczeniaczkiem wpatrywał się we mnie zadowolony.
- Mówisz o piesku? - Rozbawiony pogłaskałem pieska po łebku, w tym samym czasie dostrzegając otwierające się drzwi z domu. Misaki? Wróciła sama? Co tak wcześnie?
- Misaki, dlaczego wróciłaś sam do domu? - Sorey, który od razu zwrócił uwagę na córkę, zmartwił się, podchodząc do dziecka.
- Nie Tatusiu, mama mojego kolegi mnie odprowadziła - Słowa wypowiedziane przez naszą córkę uspokoiły mojego męża, który martwił się aż nadto o naszą córeczkę. A przecież była zdolnym dzieckiem i nie da sobie na głowę wejść.
Po powrocie Misaki zaczął się mały harmider, mała zakochała się w szczeniaczku, nie chcąc pójść z ciocią bez malucha, pozwoliliśmy jej więc zabrać pieska, chcąc zostać i świętować rocznicę tylko we dwoje bez dzieci, które nareszcie poszły z ciocią, cóż kocham je, ale jeszcze bardziej kocham spędzony czas z mężem. I gdy tylko się nam to udało, zjedliśmy pyszny posiłek, napiliśmy się jeszcze lepszego wina, po którym lekko się upiłem, wino mi nie służy no trudno tym razem to chyba nie grzech, nie ma dzieci, a czego oczy nie widzą, tego dzieciom nie żal czy jakoś tak to szło.
Z uśmiechem na ustach podziękowałem mężowi za pyszny posiłek i wino, kierując swoje kroki w stronę sypialni, gdzie postanowiłem wpaść na genialny pomysł. Na swoje ciało założyłem suknię balową tę niebieską, która przyznam, bardzo mi pasowała, do tego rozpuściłem włosy, aby bardziej zwrócić na siebie uwagę męża. Z dumą powoli robiąc krok za krokiem bosymi stopami, idąc po schodach, zatrzymując się przed kuchnią, w której to mój mąż właśnie skończył sprzątać po naszym posiłku.
- I jak wyglądam? - Poprawiając włosy, uśmiechnąłem się uroczo do mojego ukochanego męża.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz