niedziela, 4 września 2022

Od Mikleo CD Soreya

Zachwycony po nocy doznań, a nawet wspaniałym poranku chodziłem zrelaksowany i odstresowany. I nic zupełnie nic nie mogło wytrącić mnie z równowagi.
A co do pieska skoro nikt się nie zgłosił po niego, powinien z nami zostać przynajmniej na jakiś czas. Jeśli nikt się nie odezwie po niego w ciągu tygodnia, piesek zostanie naszym nowym zwierzakiem, a jak na razie niech zostanie, nie możemy przecież wyrzucić go z domu, to byłoby nieludzkie.
- Może zostać z nami, ale jeśli w ciągu tygodnia ktoś się po niego zgłosi, niestety będziemy musieli go oddać - Zgodziłem się na to, aby piesek został z nami.
- To znaczy, że jeśli nikt się nie odezwie, piesek będzie już nasz na zawsze? - Misaki zrobiła słodką minkę, przytulając pieska do siebie.
- Tak - Zgodziłem się, tak naprawdę nie mogą oprzeć się temu małemu szczeniakowi.
- Słyszałeś Cosmo, zostaniesz z nami - Mała prawie podskoczyła z pieskiem. - Dziękuję mamo, dziękuję tato - Mała mocno się do nas przytuliła, zabierając szczeniaczka ze sobą do pokoju.
- Tylko pamiętaj Misaki piesek to nie zabawka - Zawołał za nią Sorey, biorąc Merlina ode mnie na ręce.
- Wiem tatusiu - Odkrzyknęła, zamykając drzwi, że swojego pokoju, no i zmów zaczął się nasz normalny dzień.
Dziś jednak nic nie mogło wyprowadzić mnie z równowagi, czułem się dobrze po wczorajszym dniu i dzisiejszym jego rozpoczęciu, że chyba nic ani nikt nie może mnie zdenerwować. Merlin, który rozrzucał jedzenie ani Misaki podjadającą przed posiłkiem mogłem wszystko im wybaczyć po tak dobrym dniu.
- Mamo nic ci nie jest? - W pewnej chwili odezwała się moja córka, która nie zjadła za wiele obiadu, a ja mimo wszystko nie miałem nic przeciwko temu, że zjadła wcześniej słodycze, niech korzysta, gdy tylko przejdzie mi ta euforia, na pewno jej tak łatwo nie odpuszczę.
- Co masz na myśli? Czuję się bardzo dobrze - Przyznałem, zabierając ze stołu naczynia po obiedzie.
- No tak, nieważne idę do pokoju, zabieram Cosmo ze sobą - Nie odważyła się przypomnieć mi o nie zjedzonym obiedzie, a to akurat i dobrze, niech idzie do pokoju z pieskiem i lepiej niech znów nie podjada, bo tego jej nie wybaczę następnym razem.
Nie odpowiedziałem, pozwalając spokojnie odejść córce do swojego pokoju, musząc teraz posprzątać po maluchu, w czym pomógł mi Sorey.
- Jak się czujesz? - Gdy o to pytał, przytulił się do mnie, składając delikatny pocałunek na moim karku.
- Czuję się doskonale a ty? - Również zainteresowałem się mężem, Misaki była u góry z pieskiem tak jak i Merlin, który spał w naszym pokoju.
- Jak mógłbym nie czuć się dobrze po nocy z takim aniołem - Wymruczał, nie przestając się przytulać, lubiłem, tak zwyczajnie się do niego przytulać w nocy nawet i to jest nam utrudnione, jeszcze tylko trochę i znów będziemy mogli spać tylko we dwoje.
Reszta dnia upłynęła nam całkiem spokojnie przynajmniej do chwili, w której to do domu wrócił Yuki, Codi zainteresowany szczeniakiem cały czas za nim chodził, chcąc się z nim bawić, to akurat było bardzo słodkie, niech się bawią, jeśli tu zostanie na stałe, muszą się zaprzyjaźnić. A do tego wszystkiego nasz, syn poinformował nas o gorszym stanie zdrowotnym mamy Emmy, co dodatkowo nas zmartwiło, oby tylko wyszła z tego, Emma ma tylko ją i szkoda, by było, gdyby ciężko zachorowała lub nie daj panie zmarła.
- Mam nadzieję, że mama Emmy wyjdzie z tego - Odezwałem się, zmieniając naszą pościel, zerkając na męża zajmującego się naszym synkiem, który uparcie nie chciał pójść spać. Mały wojownik to akurat może mieć po swoim tacie.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz