sobota, 1 października 2022

Od Soreya CD Mikleo

 Nie byłem do końca przekonany, czy to taki dobry pomysł, może i Cosmo jest jeszcze szczeniakiem, ale jest całkiem sporym szczeniakiem i jestem pewien, że gdyby groziło jemu bądź Mikiemu niebezpieczeństwo, raczej by się bronił, a ząbki to ma jednak całkiem ostre. Może Miki miał trochę racji i za dnia nic się nie powinien nikt tu się włamać, no ale wiadomo, co tam siedzi w głowach innych ludzi? Mieszkamy na uboczu, tutaj patrole raczej za często się nie zdarzają, bo i po co, jak mieszka tylko kilka osób... Ale też z drugiej strony, spacer by mu się przydał. 
- Wezmę go wieczorem – zaproponowałem, mając nagle przebłysk geniuszu. – Będzie później znacznie spokojniejszy w nocy, a i mi taki wieczorny spacer wyjdzie na dobre... – dodałem niewinnie nie chcąc, aby coś zaczął podejrzewać. 
- To też dobry pomysł, ale mimo wszystko wolałbym, abyś go wziął też teraz. Będę miał wtedy mniej na głowie – na te słowa poczułem wyrzuty sumienia. Nie spodziewałem się, że zareaguje aż tak źle na całkiem krótkie wyjście z domu, i to jeszcze w mojej obecności. Ale przez to małe zasłabnięcie straciłem w jego oczach, skoro nawet przy mnie nie czuje się bezpiecznie. Pokażę mu, że wcale nie jestem taki słaby i że nie pozwolę, aby już więcej się przy mnie bał.  
- Niech ci będzie. Merlina też wziąć? – odpowiedziałem, poprawiając kilka kosmyków, jakie opadły mu na poliki po tym krótkim odpoczynku, który odpoczynkiem wcale nie był. 
Wrócę z młodą i znowu zajmę się domem, podczas kiedy on znowu sobie odpocznie, ale tym razem tak na poważnie. Do sypialni nikt nie będzie miał wstępu, może poza Coco, bo ona we śnie nie przeszkadza. I jeszcze będę musiał mu nałożyć maść, wczoraj o tym trochę mi się zapomniało, ale dzisiaj to nadrobię. I oczywiście deser. Ostatnio mu zrobiłem babeczki, i nawet nie wiem, czy mu smakowały. I czy je zjadł. Niby mówił mi, że mu smakuje, ale nie wiem, czy mówił tak, bo tak uważa, czy też aby uśpić moją czujność. Więc co by mu dzisiaj zrobić... może truskawki w czekoladzie? Truskawki lubił, czekoladę także, idealne połączenie. 
- Nie, on śpi, więc nie masz po co go budzić – odpowiedział, zabierając się za kończenie mojej zupy. Mam nadzieję, że uratuje to, co ja zepsułem, bo na pewno coś mi się nie udało. 
- Więc wrócę najszybciej, jak się da – uśmiechnąłem się do mojego kochanego aniołka i podszedłem do niego, by pocałować go w policzek. – Chodź, Cosmo – zawołałem psa do siebie, a on natychmiast wykonał moje polecenie bez żadnego zwlekania. Miła odmiana po Codim, który jako szczeniak słuchał mnie dopiero wtedy, jak krzyknąłem. Cosmo owszem, był rozbrykany i lubił psocić, jak ktoś go nie przypilnował, ale te komendy, których już go nauczyłem, wykonywał od razu. Miałem nadzieję, że był na tyle mądry, by nie przeszkadzać mi w moim małym planie... 
Po niecałej godzinie wróciłem do domu wraz z moją roześmianą księżniczką, która miała do mnie prośbę. Jej nowy kolega Ruki ma niedługo urodziny i została zaproszona, a ja miałem się na to zgodzić, oraz pomóc jej w wyborze prezentu dla niego. Moja pierwsza odpowiedź brzmiała, że najpierw musimy zapytać się mamy, więc nie powiedziałem ani tak, ani nie. Szczerze, nie byłem do końca przekonany do tego bojąc się, że z tej przyjaźni narodzi się coś takiego jak u mnie i Mikiego, albo Emmy i Yuki’ego, chociaż znając Mikleo, to jeszcze się skończy tak, że się zgodzi... z drugiej strony, taka mała impreza dobrze jej zrobi. Przez ten mój pobyt w szpitalu, który nie wiem po co był, się strasznie stresowała... porozmawiam najpierw z Mikim o tym, ale to dopiero wtedy, jak wypocznie. 
- Wróciliśmy! – krzyknęła wesoło Misaki, wbiegając do domu, na  szczęście już po zdjęciu butów. – Mamo, mamo, mogę iść na urodziny Ruki’ego? – zapytała od razu, wprawiając mojego aniołka w osłupienie. 
- Hej, hej, hej, najpierw może zdejmij kurtkę i umyj ręce. A później wyjaśnij mamie, o co chodzi – poprosiłem ją, wchodząc za nią do kuchni. 
- No dobrze, no dobrze – bąknęła, ale posłusznie spełniła moją prośbę. 
- Jakie urodziny? – spytał Mikleo, kiedy młoda zniknęła w korytarzu 
- Jej kolega zaprosił ją na swoje urodziny. Już mnie pytała o pozwolenie, ale odpowiedziałem jej, że to zależy od ciebie. Nie do końca jestem przekonany do tej znajomości – to ostatnie zdanie powiedziałem bardzo cicho nie chcąc, by Misaki mnie usłyszała bo po tym na pewno by się na mnie obraziła. 

<Miki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz