poniedziałek, 2 stycznia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Doskonale wiedziałem, co takiego mój najdroższy mąż ma na myśli, w końcu bardzo trudno byłoby się tego nie domyśleć, i całkiem mi się podobał jego tok myślenia. Pytanie tylko, czy dzieci były na tyle padnięte, by się przypadkiem w nocy nie przebudzić... Ale wydaje mi się, że troszkę się tego dnia zmęczyły. Najpierw spacer, na którym oczywiście szaleli, później odwiedziny u cioci, gdzie także się troszkę wybawiły, bo przecież ciocia zawsze ma dużo fajnych zabawek, nie to co w domu, a i podczas drogi powrotnej trochę się wybawiły. Krótko mówiąc, nic się złego raczej stać nie powinno, jeżeli rodzice skorzystają z wolnego wieczoru, a przynajmniej na to wszystko wskazuje. 
– Skoro nie chcesz leżeć i rozmawiać, to w takim razie co chcesz robić? – zapytałem, także postanawiając się troszkę zabawić w jego grę. Nic się nie stanie, jeżeli najpierw się troszkę podrażnimy, w końcu jak troszkę przeciągniemy ten moment, to finalnie będzie z tego jeszcze więcej przyjemności. – Wygląda na to, że po prostu chcesz spać – dodałem, niby to od niechcenia poprawiając jego kosmyki. 
– Poza leżeniem, rozmawianiem i spaniem można jeszcze inne czynności wykonywać w łóżku – odpowiedział równie zaczepnie, uśmiechając się delikatnie. 
– No tak, zapomniałem, jest jeszcze siedzenie.  
– To nie jest taki zły pomysł, wiesz? – powiedziawszy to bez zbędnego wahania usiadł na moich biodrach, popychając mnie na poduszki. 
Nie chcąc pozostać mi dłużnym wysunąłem dłonie pod koszulę, którą miał na sobie, drażniąc przy tym jego nagą skórę. Swoją drogą, chyba najwyższa pora znowu mu kupić jakąś nową koszulę, w której będzie mógł spać. Ta nie była zła, ale ten kolor już zdążył troszkę wypłowieć, nie mówiąc już o tym, że tak troszkę też była pocerowana, bo czasem zdążyło mi się ją troszkę mocniej szarpnąć. 
Mikleo nachylił się nade mną i połączył nasze usta w dość długim pocałunku, po którym oderwaliśmy się dopiero wtedy, kiedy nam zabrakło powietrza. Przez moment oczywiście pozwoliłem mu być na górze, ale w końcu nie wytrzymałem i przekręciłem nas tak, bym to ja był na jego miejscu, a po tym upewniłem się, by bardzo dobrze odwdzięczyć mu się za opiekę jaką mnie otoczył w ostatnich dniach. 

Następnego dnia obudziłem się wczesnym rankiem, czyli pora na to, by budzić Misaki i zabrać ją do szkoły. Zerknąłem na męża, by upewnić się, czy śpi, ale ten najwidoczniej spał jak zabity zmęczony naszym wczorajszym wieczorem. Uśmiechnąłem się delikatnie na jego widok, a następnie wstałem z łóżka, by się trochę ogarnąć przed wyjściem z sypialni, w końcu należało się jakoś prezentować nie tylko przed dziećmi, ale i przed innymi ludźmi, by znów nie gadali głupot na nasz temat. 
Misaki niezbyt chciała wstać do szkoły, chcąc śledzić ze mną jeszcze trochę czasu, no ale nie mogłem się na to zgodzić. Już zdecydowanie za długo nie było jej w szkole, a im więcej zaległości, tym gorzej dla niej. Niezbyt była szczęśliwa, jak wychodziliśmy z domu, ale jak już dotarliśmy do szkoły, humor znacznie jej się poprawił, bo zobaczyła swojego przyjaciela. Mi to się już tak średnio podobało, no ale najważniejsze, że moja księżniczka ma uśmiech na twarzy. 
Kiedy już wracałem do domu, zdecydowałem się jeszcze zahaczyć o rynek, gdzie kupiłem Mikleo bukiet czerwonych róż w ramach przeprosin za słowa, które wypowiedziałem do niego dawno temu. Niby mi już to wybaczył, ale i tak uważam, że Mikleo na nie zasługuje. Właściwie, to zasługuje na znacznie więcej, ale nie mam pojęcia, co takiego jeszcze mógłbym dla niego zrobić... 

<Aniele? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz