Więc to w takim celu Miki wtedy zniknął... Czemu mi o tym tak właściwie nie powiedział? Przecież mógłbym pójść z nim. I tak właściwie, po co do niej przyszedł? Nic mi nie było, przynajmniej na razie, więc póki nic mi nie było, to nie ma co się martwić, bo to na pewno nie jest dobre dla jego zdrowia. I całe szczęście, że Arthur nie miał możliwości, by spędzić trochę czasu sam na sam z moim mężem, bo jak wszyscy już chyba dobrze wiemy to nigdy się dobrze nie kończy. Oby wkrótce Lailah przemówiła mu do rozumu i by do niego dotarło, że cudzych mężów ma zostawić w spokoju. Wokół jest tyle wolnych i mężczyzn, i kobiet, więc niech na nich się skupia, a mojego Mikiego niech zostawi w spokoju.
– Niepotrzebnie do niej poszedłeś, przecież nic mi nie jest – powiedziałem, nastawiając wodę, by zrobić sobie i innym domownikom herbaty.
– Na razie. Nie wiem, jak długo to zaklęcie wytrzyma, więc im wcześniej się tym zajmiemy, tym lepiej – wyjaśnił Mikleo, cicho wzdychając.
– A nie możemy spróbować sami się tym zająć? Nie chciałbym, aby Alisha się dowiedziała od niej tego, że mam w sobie demona, bo mogłaby się są bardzo zdenerwować. I też Arthur mógłby się przypadkiem dowiedzieć, a im mniej o mnie wie, tym lepiej – zaproponowałem, wyciągając kubki z szafek.
– A masz pomysł, jak się nim zająć? Ja za dużo o świecie nie wiem, w przeciwieństwie do Lailah – wyjaśnił, cicho wzdychając.
– Ja też, ale chyba oboje znamy kogoś, kto zna się na demonach, bo sam jest demonem – powiedziawszy to usiadłem naprzeciwko niego, przyglądając się mu uważnie. Jak dla mnie im mniej osób jest zaangażowanych w mój problem, tym lepiej dla mnie. Wolałbym, by Miki także trzymał się od tego z daleka, ale na to było już za późno. Zresztą, on jest jedyną osobą, która może mi pomóc.
– Tyle, że on jest taki, że jak nie chcę, by gadał, to gada, a jak chcę się czegoś dowiedzieć, to nagle brakuje mi języka w gębie – odparł z lekkim żalem.
To faktycznie mógłby być lekki problem, no ale ostatnim razem mi się udało go przekonać do udzielenia mi odpowiedzi na moje pytanie. Co prawda, troszkę musiałem się unieść, ale cały czas miałem kontrolę nad sobą i to było najważniejsze. Tylko skoro teraz miałem tego demona w sobie to nie wiem, czy to taki dobry pomysł, oddawać kontrolę mojemu złemu wcieleniu, bo skąd mam wiedzieć, czy to nie pozwoli demonowi na wydostanie się ze swojego więzienia... Musi być coś, co zmusi go do mówienia, i to coś innego, niż zły ja.
– Na razie tylko to nam zostało, więc musimy spróbować – wyjaśniłem, podnosząc się z krzesła, by zalać kubki wrzącą wodą. A jeżeli znowu chce iść do Pani Jeziora, to pójdę z nim. Nie mogę pozwolić na to, by znów spotkał Arthura, nie wiadomo, co mu może do głowy strzelić. – Właściwie, to gdzie są dzieci? – dopytałem zdając sobie sprawę, że coś tak za cicho jest tutaj.
– Chyba pobiegły na górę – odpowiedział, na co pokiwałem powoli głową. A więc tam uciekły...
– Pójdę po nie, a ty się delektuj herbatką – poprosiłem, stawiając przed nim kubek i całując go w czubek głowy. A jak już wszyscy wypiją, to może zabiorę się za umycie to wszystkich podłóg w domu, nie tylko tego kawałka, które dzieciaki pobrudziły, dzięki czemu Miki będzie mógł poczuć się troszkę bardziej doceniony, i sobie odpocznie, a to było dla mnie najważniejsze.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz