Nie rozumiałem, po jakiego diabła mój mąż się aż tak poświęca, przecież widać, że jest zmęczony, a mimo to chce spędzać czas z aniołem, który nie potrafi usiedzieć na miejscu.
Nie dyskutując z nim na ten temat, wyszedłem na dwór, chcąc zrobić od razu wszystko, oglądać krajobraz, zerkając za małymi nocnymi zwierzakami, już nie mogąc się doczekać, do przyjścia nad jezioro zerkając co jakiś czas na męża, który próbował zwrócić moją uwagę a ja, cóż raz odpowiedziałem, innym razem znów nawet nie zwróciłem na niego uwagę.
- Chcesz wejść ze mną? - Odezwałem się, zdejmując z ciała płaszcz i buty nie chcąc, aby się one zniszczyły.
- Wolałbym pozostać tutaj, usiądę na moście, a ty się baw - Na jego słowa kiwnąłem łagodnie głową bez namawiania go, wskoczyłem do wody, relaksując się w jej objęciach, trwając tak godzinę, może dwie nim zapragnąłem atencji męża, który siedział na moście, wpatrując się w niebo.
- Pięknie niebo prawda? - Odezwałem się do niego, wynurzając się z wody.
- Oczywiście, chociaż ja mam jeszcze piękniejsze widoki od nieba - Wyszeptał, zbliżając się do moich ust, łącząc je w delikatnym pocałunku.
Od razu wywołał u mnie radość ukazaną na mojej twarzy, mój mąż jest naprawdę cudownym facetem i naprawdę potrafi powiedzieć mi wszystko to, co usłyszeć bym chciał, ale nigdy o to nie proszę.
- Zawsze wiesz jak mi życie osłodzić - Wyznałem, opierając dłonie na starym moście.
- Od tego jestem, aby twoje życie było słodkie - Gdy to powiedział, uśmiechnąłem się do niego ciepło, wychodząc z wody.
- Kocham cię - Zwróciłem się do męża, całując jego policzek.
- I ja ciebie kocham moja mała owieczko - Po jego słowach osuszyłem ciało z wody, rozwiązując swoje długie grube włosy.
- Wracajmy do domu - Poprosiłem, chcąc spędzić czas z mężem w domu, dziś starając się myśleć w miarę trzeźwo, chociaż nie zawsze mi to wychodziło.
Sorey bez zbędnego gadania kiwnął głową, ruszając wraz ze mną do domu, w końcu dzieci nie powinny być same, przynajmniej ta myśl zmuszała mnie do trzeźwego myślenia.
- Co chciałbyś teraz robić? - Na pytanie Soreya po powrocie do domu odwróciłem się w jego stronę, czując jego dłonie na nich biodrach.
- Weźmy gorącą kąpiel, a po niej pójdziemy spać - Odezwałem się, kładąc dłonie na jego ramionach, słodko się przy tym uśmiechając.
- Spać? Ty mój aniele chcesz spać podczas pełni? - Na to pytanie szybko pokręciłem przecząco głową, ja i spać? No nie ma opcji, on jest zmęczony, więc niech idzie spać, a ja coś sobie wymyślę, spędzając czas na... Na, nie wiem czym.
- Nie, ja czymś się zajmę, a ty odpoczniesz..
- Nie pozwolę ci przez całą noc siedzieć bez snu - Na jego słowa pokręciłem z rozbawieniem głową, ciekawe jak długo wytrzyma, leżąc w łóżku.
- W takim razie będziesz musiał pomóc mi się szybciej zmęczyć i zasnąć - Wymruczałem, delikatnie łącząc nasze usta w pocałunku, nim odsunąłem się od męża, idąc w stronę łazienki gdzie przecież miałem przygotować nam gorącą kąpiel.
- Co robisz Miki? - Na jego pytanie odwróciłem głowę w jego stronę, na chwilę skupiając swoją uwagę na jego osobie.
- Przygotuję kąpiel, a nie widać? - Zapytałem, lekko zdziwiony jego pytaniem.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz