piątek, 21 kwietnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Nie byłem przekonany co do jego niby to genialnego pomysłu, nie chce zwiedzać żadnych ruin bez mojego męża, przecież przyszliśmy tu razem i razem mieliśmy zwiedzać ruiny, dlatego nie chce się zgodzić na jego genialny pomysł.
Myśląc tak o jego słowach, cicho westchnąłem, wpatrując się w niego z uwagą. Czekając, aż sobie spokojnie zje i położy się pod ciepły kocyk, aby wygrzać na pewno zmarznięte już ciało.
- Smakowało? - Zapytałem, zabierając od niego miskę, musząc ją umyć, aby była czysta na następne jej użycie.
- Bardzo - Wyznał, uśmiechając się do mnie ciepło czym chociaż troszeczkę potrafił mnie uspokoić.
- To dobrze, w takim razie połóż się już, a ja zaraz wrócę - Poprosiłem, w tym samym czasie wstając z koca, aby umyć naczynia, które pozostały ubrudzone po posiłku.
Umycie naczyń zajęło mi tylko chwilę i nim się obejrzałem już byłem przy moim biednym mężczyźnie, który tylko czekał, na to aż położę się tuż przy jego boku, wtulając w chłodne ciało, które chyba było nawet zimniejsze od tego mojego, co przyznam, zmartwiło mnie nie na żarty, porządnie okryłem go kocem, zerkając na ognisko, które wciąż się paliło, a w końcu to było dla mnie najważniejsze, aby grzało ciało mojego biednego przemarzniętego męża.
- Martwię się o ciebie, jesteś cały zimny - Zauważyłem, nie odrywając wzroku od jego twarzy, chcąc dostrzec każdą nawet najmniejszą zmianę.
- Nie martw się owieczko, troszeczkę wypocznę i jutro poczuje się jak nowo narodzony - Obiecał, całując mnie w czoło, nim mocno przytulił.
Nie minęło zbyt wiele czasu, nim mój mąż zasnął, odrobinkę mnie uspokajając, teraz gdy on spał i ja mogłem to zrobić pewien, że osoba, którą kocham, jest bezpieczna.
Z uśmiechem na ustach ucałowałem go delikatne w czoło, nim zasnąłem wtulony w jego ciepłe już ciało.

Następny dzień nadszedł dość szybko, a ja mimo chęci zwiedzania leżałem spokojnie przy mężu, czekając aż wybudzi się ze snu, chcąc wiedzieć jak sir czuje i czy jest zdolny do dalszego zwiedzania ruin, jeśli tak to może nawet się zgodzę, byśmy to zrobili, jeśli natomiast nie wrócimy bezpiecznie do domu, żegnając się z tym miejscem, tak szybko, jak szybko je odkryliśmy.
- Dzień dobry owieczko - Słysząc głos męża, wróciłem na ziemię myślami, uśmiechając się do niego delikatnie, wyglądał dobrze tylko pytanie, czy czuł się tak samo dobrze, jak wyglądał, bo to w końcu mogło być zdradliwe.
- Dzień dobry, jak się czujesz? - Zapytałem, nie spuszczając z niego wzroku, chcąc być pewnym tego, jak się czuje w tej chwili, nie chciałbym w końcu, aby coś mu się stało, tego na pewno bym nie przeżył.
- Dobrze - Odpowiedział, a w jego oczach nie dostrzegłem kłamstwa, wygląda na to, że naprawdę czuje się dobrze a ja jak zwykle przesadnie się o niego martwić, albo jest jeszcze inaczej, czuje się nie najlepiej, ale mówi mi, że jest dobrze, abym to ja się nim nie przejmował, a jeśli coś mu się stanie podczas naszej wędrówki? No i sam już naprawdę nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić ani tym bardziej co mam myśleć.
- Czujesz się dobrze na prawdę czy tylko dla tego mi to mówisz, byśmy nie zawracali? Bo jeśli tak to cię walnę. Pamiętaj, idę tam z tobą albo w cale - Wyznałem, nie owijając w bawełnę, mówiąc szczerze, jak stawiam sprawę, albo oboje ram idziemy, albo żadne z nas.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz