Skupiając całą swoją uwagę na książce, wyłączyłem się na ten czas, odrobinkę zapominając o moim mężu, na którego zwróciłem uwagę, odkładając na chwilę książkę, patrząc na partnera, zbliżając się do Soreya, bez słowa całując go w policzek.
- Nie czytasz już? - Dopytał? Zwracając na mnie swoją uwagę, nie ukrywając zaskoczenia z tego powodu.
- Czytam, ale chciałem zwrócić twoją uwagę i może nawet przytulić się - Odpowiedziałem, siadając okrakiem na jego nogach, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się przy tym słodko.
- Co ci się stało? - Na to pytanie uniosłem jedną brew ku górze, zastanawiając się skąd u niego to pytanie, przecież chyba dobrze, że zwracam na niego uwagę po całym dniu zaczytania się w książce.
- Mi? Przecież to chyba nic złego, że zwracam uwagę na mojego ukochanego męża, który jest całym moim życiem - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, podgryzając jego dolną wargę, mając ochotę na odrobinkę czułości ze strony ukochanego męża.
- Nic złego to prawda, jednak przez cały dzień mnie ignorujesz z powodu książki, a teraz chcesz, abym zwrócił na ciebie uwagę? - Zapytał, unosząc jedną brew ku górze, a ja wiedziałem, że ma mi to odrobinkę za złe, no cóż, tego akurat mogłem się spodziewać, troszeczkę go ignorowałem, a teraz oczekuję od niego uwagi, mimo że sam wcześniej mu tego nie dałem.
- Przepraszam - Wyszeptałem mu do ucha, delikatnie podgryzając jego płatek.
- Miki - Słysząc jego ostrzegawczy głos, odsunąłem się od niego, nie chcąc, aby się gniewał na mnie za coś, czego nie miałem na myśli.
- Spokojnie kotku ja nie miałem na myśli niczego nieodpowiedniego, chciałem tylko uwagi - Wyznałem, patrząc na niego ze smutkiem w moich lawendowych oczach, chcąc wzbudzić w nim odrobinkę poczucia winy, przecież ja jestem taki kochany i słodki jak można się na mnie złościć?
Sorey słysząc moje słowa, położył dłoń na moich policzkach, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, który z chęcią odwzajemniłem, kładąc dłonie na jego brzuchu, bawiąc się jego koszulką, trwając tak kilka chwil, nim zabrakło nam tchu. Wywołując uśmiech,na twarzy ukochanego.
- Kocham cię Sorey - Wyszeptałem, z tym swoim uroczym uśmiechem na ustach.
- Ja ciebie też kocham owieczko - Po tych słowach ucałowałem go ostatni raz w usta, schodząc z jego kolan, wracając do czytania książki, którą już prawie kończyłem, nie mogąc doczekać się końca książki, który nadszedł szybciej niż podejrzewałem, udzielając mi odpowiedzi na najważniejsze pytania, które zdążyłem sobie zadać.
W tym momencie mogłem odłożyć książkę na bok i skupić się całkowicie na otoczenie musząc zadbać o barierę, która chroniła nas przed wszelakimi niebezpieczeństwem.
- Już skończyłeś czytać? - Na to pytanie kiwnąłem głową, oddając mu jego własność, która przecież była jego, to nie tak, że odkąd jesteśmy małżeństwem, wszystko moje jest jego, a jego jest moje, nie w tej sytuacji.
- Jesteś zadowolony? - Na to pytanie energicznie pokiwałem głową, całując go w policzek z zadowolenia, kładąc się na przygotowanym przez niego kocyku, leniwie się rozciągając.
- Dobranoc - Wydukałem, nakrywając się kocem.
- Idziesz już spać? - Zapytał, lekko tym faktem zaskoczony.
- Tak, sam mówiłeś, że musimy iść wcześnie spać, aby wcześnie wstać - Wyznałem, przypominając mu jego własne słowa.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz