niedziela, 16 kwietnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Pytanie mojego męża spowodowało łagodnym uśmiechem na moich ustach, kiwając łagodnie głową.
- Jest już lepiej, dużo lepiej - Wyznałem, wtulając się w jego ciało, przymykając swoje oczy, ciesząc się naszą bliskością, której nigdy nie będzie mi za dużo, jego osoba daje mi szczęście, którego nie wymieniłbym na nikogo innego. - Kocham cię - Wyszeptałem, nakrywając go porządnie kołdrą, aby się wygrzał, nie chcąc, aby się przeziębił, gdyby tak się stało, musielibyśmy wracać do domu, a tego bym nie chciał, co nie oznacza, że bym tego nie zrobił, zdrowie mojego męża jest na pierwszym miesiącu. Wszystko wszystkim, ale przyjemności dopiero na samym końcu.
- I ja ciebie kocham moja mała owieczko -
Wyszeptał, całując mnie w czoło.
- Nie jestem mały - Odezwałem się, pusząc swoje policzki, patrząc na twarz męża, który od razu uśmiechnął się do mnie, zadziornie całując mnie w czoło.
- Jesteś moją małą owieczką, którą kocham i za którą wręcz szaleje - Wyszeptał, wsuwając swoje chłodne dłonie pod moją koszulkę, cicho mrucząc z zadowoleniem, chcąc najwidoczniej mnie udobruchać, abym nie gniewał się na niego za małą owieczke, którą przecież nie jestem, to znaczy owieczką mogę już być, ale na pewno nie jestem mały, tylko niszy od niego o głowę.
- Tak, tak podlizuj się dalej- może ci to coś da - Odparłem, udając obrażonego, w rzeczywistości wcale nie złoszcząc się na niego, przecież już przyzwyczaiłem się do małej owieczko, co nie oznacza, że nie mogę się z nim podrażnić, przynajmniej tyle z tego przyjemności.
- Oj owieczko - Wymruczał, całując mój kark, pozostawiając malinki na mojej szyi palcami, drażniąc moją skórę na brzuchu, wywołując u mnie przyjemne dreszcze.
- Sorey - Mruknąłem, odrobinkę się wiercąc pod wpływem jego dotyku, chwytając jego dłonie, patrząc prosto w oczy.
- Tak mam na imię - Odpowiedział, uśmiechając się do mnie głupkowato, przysuwając mnie jeszcze bliżej siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Nie drwij sobie ze mnie - Mruknąłem, gdy tylko oderwał się od moich ust.
- Nie drwię owieczko, nigdy bym tego nie zrobił, przecież mnie znasz - Wyszeptał, nie przestając mnie drażnić, on to naprawdę jest okrutny.
- Nie rozmawiam z tobą - Bąknąłem, odwracając się do niego plecami, pusząc swoje policzki.
- Nie gniewam się owieczko, proszę - Wyszeptał, wtulony w moje ciało.
- Będę - Dalej trzymałem się swojego naturalnie nie będąc złym, bo czemuż bym miał.
- A co mam zrobić, abyś nie był? - Dopytał wtulony w moje ciało.
- Muszę się nad tym poważnie zastanowić - Wyszeptałem, kładąc dłonie na jego dłonie znajdujące się pod moją koszulę.
- W porządku, jeśli musisz - Westchnął cicho, wtulając się w moje ciało, nie dając mi możliwości na poruszenie się, czy mi to przeszkadzało? W sumie to nie lubiłem, gdy się do mnie przytula i jeszcze do tego dotyka, oj tak tego nigdy nie będzie mi miało.
Bez słowa odwróciłem się w jego stronę, delikatnie całując jego usta.
- Już mi wybaczyłeś? - Dopytał, uśmiechając się do mnie delikatnie.
- Tak, już mi przeszło - Przyznałem, uśmiechając się do niego słodko.
- Wiesz, że cię kocham? - Zapytał, całując mnie w czoło.
- A nie wiem, nie wiem, musisz mi to częściejmówić - Wymruczałem, podgryzając jego dolną wargę, naturalnie tylko się z nim drażniąc, bo czemuż, by też nie, to u nas normalne...

<Pasterzyku ? C;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz