Nie przejąłem się za bardzo słowami męża, które i tak niczego nie zmienią, specjalnie nie czytałem drugiego pamiętnika, aby nie odczuwać tego bólu z powodu przedwczesnego opuszczenia ruin. Dla mojego męża i jego zdrowia mogę poświęcić wszystko, nawet jeśli to wszystko będzie moją prawdziwą pasją.
- Może kiedyś sama zwiedzisz te ruiny - Zaproponowałem, mając nadzieję, że chociaż ona będzie miała szanse ujrzeć to, czego ani ja, ani mój mąż ujrzeć nie mógł.
- To doskonały pomysł, Nori na pewno zgodzi się ze mną - Odpowiedziała, uśmiechając się do nas ciepło.
No tak Nori, chłopak wciąż trzyma się blisko z naszą córką, z czym ja jak najbardziej problemu nie mam, jeśli się lubią, a nawet czują coś więcej, niech będą razem, to ich życie i decyzję, w które ja wtrącać się nie będę. Mój mąż natomiast uważał inaczej, on chciałby, aby Misaki była bezpieczna, bo przecież to jego mała córeczka, której nic nie może się stać, mimo że doskonale wie, jak brutalne jest życie i niektórych rzeczy po prostu nie da się uniknąć.
- Nori? A nie może być to inny chłopak? - Na to pytanie westchnąłem cicho, czy on naprawdę musi? Wiecznie to samo, Sorey nie lubi Nori'ego, Nori stara się być miłym i grzecznym chłopakiem, robiąc wszystko, aby tato Misaki go polubił, a zamiast tego tatuś jak zawsze ma jakieś swoje, ale, tylko po to, aby na swój dziwny sposób ochronić swoją córkę przed złym chłopakiem.
- Sorey - Mruknąłem niezadowolony, zerkając na męża, nie chcąc, aby zaczęła się kłótnia, którą sam zacznie swoim głupim zachowaniem.
- No co? Nori to nie odpowiednia osoba dla niej - No i uderzył w najsłabszy punkt, teraz na pewno się zacznie, Misaki się obrazi i tyle by było z powrotu do domu i świętego spokoju, którego tak bardzo chciałem.
- Nori to cudowny chłopak a ty się tato nie znasz i bardzo cię proszę, nie wtrącaj się w moje życie - Misaki dziś zareagowała bardzo spokojnie, mimo to wstając od stołu, zabierając swój kubek z gorącym piciem. - Dobranoc - Dodała, wychodząc z kuchni.
- Misaki a kolacja?! - Zawołałem za nią, wychodząc z kuchni, nie chcąc, aby głodowała przez całą noc.
- Już mi się nie chce jeść, pójdę się położyć - Stwierdziła, żegnając się ze mną, idąc do swojego pokoju, pozostawiając nas samych. Merlin już w pokoju, Misaki też, a więc koniec już wspólnej kolacji jak miło.
- Musiałeś prawda? - Mruknąłem niezadowolony, wchodząc do kuchni, aby spojrzeć na męża.
- Mówiłem tylko prawdę - Odparł, wzruszając ramionami.
- Rany Sorey - Westchnąłem ciężko, również tracąc ochotę na jedzenie, odstawiając talerz na bok. - Smacznego - Dodałem, wychodząc z kuchni, nie chcąc kłócić się z mężem, dla tego lepiej wyjść i wziąć kulka głębokich wdechów umyć się i położyć do łóżka, aby odpocząć.
Po kąpieli tak jak planowałem, położyłem się do łóżka, wtulając w poduszkę, pozwalając sobie na odpoczynek.
- Miki śpisz? - Słysząc głos męża, otworzyłem swoje oczy, kręcąc przecząco swoją głową. - Jesteś zły na mnie? - Dopytał, widząc moją odpowiedź.
- Nie, ja nie ale naszą córką na pewno jest, czasem naprawdę zastanów się, co mówisz, zanim coś powiesz - Odpowiedziałem, odwracając głowę w stronę męża.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz