niedziela, 9 kwietnia 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem trochę zły na siebie za to, że zasnąłem podczas masażu mimo, że nie mogłem sobie na to pozwolić, bo miałem multum rzeczy do robienia, a także na Mikleo za to, że mi na to pozwolił. Przecież zależało mu na bezpieczeństwie kociąt, które najbardziej bezpieczne będą u nas w domu, a aby wróciły do nas do domu, muszę im zrobić te wszystkie pierdółki, a ich nie zrobię, kiedy śpię. Nawet jeszcze niczego w tym kierunku nie zrobiłem. Mam jakieś szkice, owszem, ale i one wymagały poprawienia. No i jeszcze do tego wszystkiego dochodziła opieka nad dziećmi...
I tutaj mnie zmroziło. Była już pora obiadowa, a Misaki nigdzie nie widziałem. Zerknąłem na zegar i poczułem się jeszcze gorzej; nasza córka skończyła zajęcia jakąś godzinę temu. Oby tylko jej się nic nie stało i nie zdecydowała się wrócić do domu sama...
- Jasna cholera – wymamrotałem pod nosem, troszkę ignorując prośbę męża. Mam nadzieję, że mi to wybaczy, ale teraz wyjątkowo ważniejsze jest odebranie Misaki. 
- Co się stało? – zapytał, zmartwiony idąc za mną do korytarza. 
- Misaki – powiedziałem jedynie, szybko ubierając buty i narzucając na siebie płaszcz. – Zaraz wracam – dodałem, wychodząc z domu i niezbyt czekając na jego reakcję.
Drogę, którą zazwyczaj pokonywałem w półgodziny, teraz pokonałem w jakieś dziesięć minut. Jak wcześniej byłem na siebie zły, tak teraz byłem na siebie wściekły. Jak mogłem tak po prostu o niej zapomnieć...? I czemu Miki mnie nie obudził? Nie, do niego nie mogłem mieć pretensji, on miał już sporo na głowie, robiąc obiad. Jestem odpowiedzialny za odprowadzanie i odbieranie Misaki ze szkoły, więc to, co się dzisiaj stało, jest tylko i wyłącznie moją winą. 
Na moje szczęście Misaki nic się nie stało, poza tym, że była odrobinę wynudzona i przestraszona. Dziewczynka bała się, że coś mi się stało i dlatego tak długo nie przychodziłem. Do czego to doszło, że dziecko się o mnie martwi... gdyby była znacznie starsza, nawet byłoby to normalne, ale teraz to ja powinienem się martwić o nią, a nie odwrotnie. To świadczy tylko o tym, że byłem beznadziejnym ojcem. To podtrzymuje także fakt, że kazałem jej na siebie czekać ponad godzinę. I dlatego to Miki jest ważniejszym i bardziej kompetentnym rodzicem ode mnie. 
- Uciąłem sobie drzemkę i za późno się obudziłem, przepraszam – wytłumaczyłem się, naprawdę czując się naprawdę paskudnie z tego powodu. Jak dobrze, że nic się jej nie stało, a tyle złego mogło się wydarzyć... ktoś ją mógł zaczepić przed tą szkołą, albo mogła zdecydować się wrócić sama do domu, a większość ludzi ją kojarzy. Co, jeżeli ktoś nadal uważa Mikleo za winnego i chciałby wymierzyć mu karę poprzez zrobienie krzywdy naszej córce? Nie wiem, co siedzi ludziom w głowach, ale do tej pory nie pokazali się z dobrej strony, bym mógł być spokojny o takie rzeczy. 
By zrekompensować to długie czekanie wziąłem ją na moment na rynek, by wybrała sobie jakąś przekąskę. W domu czeka obiad, ale zanim wrócimy do domu, na pewno zdąży wystygnąć, a odgrzanie Mikleo też chwilę zajmie, a od śniadania nic nie jadła. Myślę, że mała przekąska nic złego jej nie zrobi. 
- Wróciliśmy – powiedziałem, kiedy w końcu wróciliśmy do domu. Trwało to znacznie dłużej niż dziesięć minut, bo już tak nie pędziłem na złamanie karku, no i też wcześniej zajrzeliśmy na jakieś piętnaście minut na rynek po tę bułeczkę. 
- Dzięki Bogu, wszystko w porządku? – usłyszałem zmartwiony głos Mikleo. Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, spiesząc się do wyjścia, ale mój mąż na pewno także bardzo się zdenerwował. 
- Wszystko w porządku. Misaki, idź umyj ręce i się przebierz – poprosiłem, na co dziewczynka pokiwała głową i zaraz zniknęła w łazience. – Następnym nie pozwalaj mi na drzemkę. Gdyby coś jej się stało, nie wybaczyłbym sobie tego – zwróciłem się do niego, cały czas czując się źle z powodu tego zaspania. To nie było kilka minut, a ponad godzina, tyle okropnych rzeczy mogło się wydarzyć... 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz