Osobiście nie byłem zmęczony, bo niby czym miałbym się zmęczyć, dlatego jedynie pilnowałem, by Mikleo sobie wypoczął. Zacząłem gładzić jego głowę, chyba powodując tym samym, że był coraz to bardziej rozluźniony. Nigdy nie powiedział mi o tym wprost, ale sam zauważyłem, że strasznie mu się to podoba. Nie chciałem wchodzić w szczegóły, tylko po prostu robiłem to, co mu się tak bardzo podobało. Zresztą, dla mnie to też było przyjemne; w końcu jesteśmy tylko ja, Miki i wygodne łóżko, czy mógłbym chcieć czegoś więcej? Pewnie coś by się jeszcze takiego znalazło, no ale nie chciałem zapeszać, wolę cieszyć się tym co mam.
Miki nie potrzebował dużo czasu, by zasnąć i jak zwykle okazało się, że to ja miałem rację. Może kiedyś w końcu Miki nauczy się, by mnie słuchać. Wiele czasu mi nie zostało, więc trochę w to wątpiłem, no ale Miki lubi mnie zaskakiwać, więc wątpić w niego nie będę. Przez cały ten czas albo gładziłem go po głowie, albo po plecach, albo bawiłem się jego włosami, jednocześnie wsłuchując się panującą ciszę w naszym domu. No tak, w końcu pies jest na dworze, koty albo śpią w którymś z pomieszczeń, Merlin wykończony wymiotami dalej spał, Misaki była w szkole, więc nie ma nikogo, kto by hałasował. A kiedyś było tu tak głośno... nie wiem, czy bardziej wolałem, kiedy było głośniej w domu, czy jak teraz jest cicho. I jedno, i drugie mają swoje zarówno plusy i minusy.
Czas powoli mijał, Miki dalej spał, a ja byłem coraz bardziej zaniepokojony, gdyż cisza dalej trwała. Sądząc po godzinie, Misaki już skończyła zajęcia i powinna wrócić już do domu. Nawet jak spotykała się ze znajomymi po szkole, to najpierw wracała do domu, by zjeść obiad i oznajmić nam, że wychodzi. Albo daje nam znać rano, albo dzień wcześniej. Wczoraj nic nie mówiła, dzisiaj rano chyba też nie, a przynajmniej nic mi Miki nie wspominał, że dzisiaj później wraca. Może zapomniał? A może Misaki coś się stało? Już na samą tę myśl poczułem, jak serce zaczyna bić mi troszkę szybciej ze stresu. Oby tylko okazało się, że po prostu nam o czym zapomniała powiedzieć niż żeby ktoś jej coś zrobił. Nigdy nie ukrywałem, że jestem przewrażliwiony na punkcie mojej rodziny.
Teraz jednak nic nie mogłem zrobić. Póki Mikleo śpi, wtulony w moje ciało, musiałem tutaj leżeć i się nie ruszać, by przypadkiem go nie obudzić, nawet jeśli któraś z moich kończyn by ścierpła. Prawdopodobnie to przeze mnie tak późno się położył, więc teraz niech się wyśpi.
Miki obudził się dopiero po trzech godzinach, co jak dla mnie było troszkę za mało, no ale do dalszego spania go przekonać nie mogłem. I tak cieszyłem się, że w ogóle się zdrzemnął, bo gdybym nie nalegał, pewnie w ogóle nie poszedłby spać.
- Zdrzemnąłeś się? – spytał lekko zaspanym głosem, rozciągając się kompletnie jak kociak. Mój mały słodziak... aż miło było na niego patrzeć. Nie to co na mnie, ja to czasem z tą siwizną i zmarszczkami wyglądam jak siedem nieszczęść.
- Nie. W nocy spałem, niczym się nie zmęczyłem, to i teraz nie musiałem iść spać. Poza tym, to nie jest ważne, Misaki mówiła ci, że dzisiaj wróci do domu później? Już dawno powinna wrócić, ale nie słyszałem, aby wchodziła do domu – zapytałem, naprawdę zmartwiony nieobecnością naszej córki.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz