Przez moment wpatrywałem się w jego twarz i sylwetkę, próbując poprawnie zrozumieć jego zachowanie. Czy Mikleo tak tylko sobie ze mną żartował, czy może naprawdę miał ochotę na małe co nieco...? Jakiś czas temu prosiłem go, by mi mówił, kiedy ma ochotę na zbliżenie, no ale czy powiedziałby mi o tym? Znając jego myślenie, pewnie nie chciałby mnie do czegoś zmuszać. Ja tego tak nie postrzegałem, w końcu jednym z wielu moich obowiązków było dbanie o niego i jego potrzeby. Poza tym, i ja czerpię satysfakcję z tego, że doprowadzam go do tego wspaniałego stanu. Dla mnie nie jest to nic złego, i myślałem, że Miki już o tym doskonale wiedział. Cóż, najwyższa pora, by mu o tym przypomnieć.
Nim zdążył wyjść z łazienki, chwyciłem jego nadgarstek i przyciągnąłem go do siebie, drugą rękę zamykając drzwi. Ostatnie, czego w tym momencie bym chciał, to żeby któreś ze zwierzaków weszło nam tutaj i zaczęło nam przeszkadzać, a wiem, że one potrafią mieć bardzo dobre wyczucie czasu.
Od razu zauważyłem, że mój mąż był zaskoczony takim gestem z mojej strony. Nie spodziewał się tego, tak samo jak ja nie spodziewałem się zastania go nagiego w łazience. Odkąd w naszym domu pojawiły się dzieci, raczej stara się mieć coś zawsze na sobie, przez co rzadko zdarza mi się go widzieć takiego, jak go pan Bóg stworzył. A szkoda, bo strasznie uwielbiałem go takiego podziwiać, nawet jeżeli ciało znałem na pamięć. To nigdy mi się nie znudzi.
- Myślę, że śniadanie może chwilę poczekać – wymruczałem mu do ucha, którego płatek chwilę po tym podgryzłem. Nie czekając zbytnio na jego odpowiedź ustami zszedłem niżej, zaczynając niespiesznie pieścić jego szyję.
- Sorey, nie możemy... musimy... iść po dzieci – wymamrotał po chwili. Nie brzmiał on jakoś bardzo przekonująco; jego głos strasznie drżał, podobnie jak i ciało, a przecież nic takiego nie robiłem. Jeszcze. Dopiero się rozkręcałem, ale zamierzałem to robić powoli, absolutnie się nie spiesząc, bo czasu mieliśmy dużo.
- Dzieci są bezpieczne, więc nic się nie stanie, jeżeli troszkę później wyjdziemy – wyszeptałem, nie chcąc za bardzo się od niego odsuwać. Może i ostatnimi czasy moje libido znacznie spadło, ale nie oznacza to, że w ogóle nie istniało.
Po tym Mikleo nic już nie odpowiedział, całkowicie mi się oddając. Nie chcąc go zawieść, zająłem siego ciałem najlepiej, jak tylko potrafiłem, pilnując się, by spełnić każdą jego potrzebę. Miałem nadzieję, że ta chwila przyjemności choć trochę pomoże mu choć trochę zapomnieć mu o tych wszystkich ostatnich paskudnych wydarzeniach.
- Czujesz się lepiej? – zapytałem, poprawiając jego włosy, które podczas stosunku troszkę się poczochrały. Mi to tak niezbyt przeszkadzało, bo wyglądał w nich strasznie uroczo, ale Miki mógł mieć odmienne zdanie, bo przez nie raczej niezbyt widział.
- Znacznie lepiej – przyznał, uśmiechając się do mnie delikatnie. Zaraz po tym zsunął się z blatu, na który go wcześniej posadziłem, i wsunął z powrotem na swoje nogi spodnie.
- Więc czemu mi nie mówisz o swoich potrzebach? Prosiłem cię, byś mi o tym mówił – przypomniałem mu, przyglądając się mu uważnie. W przeciwieństwie do niego, miałem na sobie wszystkie ubrania i nie musiałem się w pośpiechu ubierać. Jedyne, co musiałem, to zapiąć spodnie, co uczyniłem już jakiś czas temu.
- Bo zamiast skupiać się na sobie, skupiałbyś się na mnie. Poza tym, potrafię żyć bez seksu – odparł, poprawiając w lustrze swoje włosy.
- Za bardzo skupiasz się na moich potrzebach zamiast na swoich. Nie możesz zapominać o tym, że one też są ważne – powiedziałem, zmartwiony tym, że tak bardzo przedkłada moje dobro ponad swoje. Cały czas miałem nadzieję, że uda mi się trochę przemówić mu do rozsądku i w końcu zacznie dbać o siebie tak samo dobrze, jak o mnie.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz