Rozbawiony słowami męża uśmiechnąłem się do niego, łagodnie kręcąc swoją głową, on naprawdę czasem potrafi być uroczy, gdy zapomina o bożym świecie, wracając do świata żywych po wybudzeniu.
- Skarbie jest już późno, jedyne co możesz teraz zrobić to się umyć i pójść spać - Odpowiedziałem, na jego pytanie podchodząc bliżej, aby delikatnie ucałować usta, które tak bardzo uwielbiam. Zresztą uwielbiam go całego, mój mąż jest dla mnie najważniejszą istotą żyjącą na tym świecie, nie licząc dzieci, które są os razu za nim. Może i czasem tego nie okazuje, za bardzo zwracając uwagę na dzieci, jednak mój Sorey będzie zawsze na pierwszym miejscu, bo jak to się mówi, dzieci z czasem z gniazda wyfruną, a mąż pozostanie przy tobie już do końca życia, w naszym wypadu trochę bardziej jego życia niż mojego, ale to nic już się z tym pogodziłem, a przynajmniej taka staram się oszukać samego siebie.
- Późno? Jak to późno? - Zaskoczony spojrzał na zegarek, nie spodziewając się najwidoczniej tak późnej pory. - Przepraszam, nie sądziłem, że straciłem aż tyle czasu na szkicach - Przeprosił mnie, jeszcze raz a ja nie rozumiałem za co, przecież to nic takiego był zajęty, a ja w tym czasie zajmowałem się dziećmi nic w tym złego.
- Przestań, nie przepraszaj mnie, nic się nie dzieje, a tak właściwie co ty robiłeś? - Dopytałem, zaciekawiony zerknąłem na kartki, które trzymał w rękach.
- Chce stworzyć kociakom jakieś drapaki lub zabawki tak, aby nie niszczyły nam więcej sypialni - Odparł, pokazując mi szkice, nad którymi pracował tule czasu.
- To świetny pomysł - Pochwaliłem go, całując w policzek. - Tylko nie siedź już dłużej przy tym. Chodź, dzieci już śpią i ty też powinieneś, ktoś musi odprowadzić Misaki jutro do szkoły - Dodałem po chwili, chwytając dłoń męża, prowadząc go w stronę schodów. Chcąc, aby położył się ze mną do łóżka lub umył się ze mną jeśli jeszcze ma siłę. - Chcesz się umyć czy od razu spać? - Zadałem ważne pytanie, chcąc wiedzieć, na co ma jeszcze siłę.
- To zależy tylko od ciebie, jeśli zechcesz wykąpać się ze mną i ja chętnie to zrobię - Wyznał, uśmiechając się do mnie ciepło.
- W takim razie przygotuję ci kąpiel - Zapewniłem, od razu zostając zatrzymanym.
- Nie, to ja przygotuję, a ty grzecznie poczekasz - No i tyle by było z mojego pomagania, poczekam, tak jak tego chce, niech da mi znać, gdy wszystko będzie gotowe. I takim właśnie sposobem czekałem grzecznie aż mąż wszystko przygotuje, wchodząc jak zawsze na gotowe.
Kąpiel była naprawdę przyjemna i relaksacyjna miło było odpocząć z mężem przed następnym dniem..
Niestety noc była dla nas bardzo ciężka, kociaki, zamiast spać szalały, biły się, drapały, a nawet próbowały wspiąć się nam nasze łóżku, co chwilę wybudzając nas ze snu.
- Mam tego dość - Sorey, który w końcu się zdenerwował, zabrał swoją poduszkę i koc, wychodząc z pokoju.
- Hej, gdzie idziesz? - Zapytałem zaskoczony, wychodząc za nim z pokoju.
- Idę spać na kanapę mam dość tych hałasów - Burknął, schodząc po schodach, na sam dół kładąc na kanapie.
No świetnie, właśnie z powodu kociaków mąż będzie spał na kanapie, no nie tak być nie może.
- Dobrze, jutro przeniesiemy je do szopy, nim przygotujemy jakieś zamknięte legowisko i drapaki dobrze? - Zaproponowałem, nie chcąc tych kociaków dawać do szopy, ale jeszcze bardziej nie chcąc, aby mąż spał na kanapie, tym bardziej nie chcąc spać samemu.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz