środa, 5 kwietnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Propozycja mojego męża była bardzo kusząca, nie mogę powiedzieć, że nie jednakże nie potrzebowałem tego masażu przed snem, przy nim czułem się na tyle zrelaksowany, aby już niczego od życia nie potrzebować, tym bardziej po tej cudownej kąpieli, która pozwoliła mi, chociaż na chwilę odprężyć swoje ciało.
- Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby, czuje się na tyle zrelaksowany, aby pójść już spać - Przyznałem, bez pośpiechu kierując się w stronę łóżka, gdzie wszystko było już przygotowane do naszego pójścia spać, im wcześniej położymy się spać, tym lepiej dla nas, rano wstaniemy, przygotujemy się powoli do wyjścia z domu, nie musimy się przecież śpieszyć, co prawda chce zobaczyć jak najszybciej nasze pociechy, co nie oznacza, że musimy się gonić, dzieci są bezpieczne, a my po wszystkich ostatnich przeżyciach nie mamy siły się gonić, a przynajmniej ja nie mam siły, po tym wszystkim chciałbym zamknąć się w pokoju bez okien i drzwi całkowicie odcinając się od świata.
- Jesteś pewien, dla mnie to nie problem porządnie cię wymasować - Stwierdził, podchodząc do mnie, przytulając się do mnie od tyłu, uniemożliwiając mi położenie się do łóżka.
- Wiem o tym skarbie, ale ja naprawdę nie potrzebuje niczego, chce tylko położyć się z tobą do łóżka i pójść spać - Przyznałem, odwracając się w jego stronę, składając delikatny pocałunek na jego policzku, nim odsuwając się od niego, położyłem się na łóżku, czekając na mojego męża, który bez dyskusji grzecznie położył się obok mnie, wtulając w moje ciało i tak właśnie zakończyliśmy ten dzisiejszy dzień.

Dzień następny zaczął się dla mnie bardzo wcześnie Coco, która najwidoczniej postanowiła spać z nami, zostawiła maluchy w legowisku, które chyba zapragnęły poznać ten świat, biegając po pokoju, na tyle na ile potrafiły, dwumiesięczne kocięta czego się po nich spodziewać.
- Masz chyba za dużo energii Figielku co? - Zwróciłem się do kociaka, który postanowił bawić się kapciami leżącymi przy łóżku.
Rozczulony jego słodyczą wstałem z łóżka, aby go pogłaskać, zabierając mu zabawkę, którą musiałem ubrać na stopy, chcąc wyjść z pokoju bez kociaka, który chciał pójść za mną, na co się zgodzić nie mogłem, on ma zostać w pokoju, a ja mam ciekawsze zajęcia od pilnowania malucha, musząc przygotować śniadanie dla męża, które miałem zamiaru zjeść razem z nim mając wyjątkowo na to dziś ochotę.
Śniadanie nie zabrało mi za dużo czasu, z powodu czego mogłem sobie pozwolić na powolne przebranie się w łazience, szykując się powoli do podróży.
- Co za miły widok tak z samego rana - Słysząc głos męża, odwróciłem się w jego stronę zupełnie nagi.
- Miły? Doskonale go przecież znasz - Przypominałem mu lekko tym faktem rozbawiony.
- To prawda, ale takiego widoku nigdy mi za mało - Wyznał, pochodząc do mnie, kładąc dłonie na mojej tali, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Oczywiście - Zaśmiałem się cicho, kładąc dłonie na jego ramionach. - Mogliśmy to wykorzystać i skorzystać z wolnego domu - Wyszeptałem, patrząc mu prosto w oczy, dostrzegając jego spojrzenie, które mówiły mi więcej, niż tysiące słów. - Spokojnie tylko żartuję - Dodałem, całując go w policzek, nim odszedłem od niego, zakładając na swoje ciało dolną część odzieży. - Zrobiłem nam śniadanie, możesz pójść na dół i już sobie zacząć jeść - Zmieniłem temat, informując go o jedzeniu, gdyby zechciał już coś zjeść.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz