Nie byłem tak do końca z tego planu zadowolony, w końcu aż tak późno nie było, mogłem chyba jeszcze trochę posiedzieć. I tak w najbliższych dniach nic nie będę miał do roboty, bo przecież przemęczać się nie mogę, a Mikleo już tego dopilnuje. Szczerze, to nie rozumiałem, po co te wszystkie restrykcje, przecież ze mną lepiej już nie będzie, więc po co mnie męczyć jakimiś ziołami i odpoczywaniem przez praktycznie cały czas? Coś jednak czuję, że gdybym powiedział o tym głośno, zaraz Mikleo by się temu sprzeciwił, tłumacząc to tym, że dzięki temu mógłbym zostać z nimi dłużej. To niby sens miało, ale co to daje, skoro jedyne, co mogę robić, to nic? Przez to będę jedynie ciężarem, bo wszystko, co do tej pory robiłem, spadnie na Mikleo. W przeciwnym wypadku mógłbym coś tam jeszcze podziałać... No nic, może to tylko jest chwilowe, medyk chciał mnie tylko postraszyć i trochę wyolbrzymił sprawę, i jak tak porządnie wypocznę, to za dwa, trzy dni będzie ze mną lepiej i będę mógł sobie odpuścić te wszystkie zakazy i nakazy.
– Nie jest za wcześnie na takie rzeczy? – zapytałem, masując się po karku. Trochę zmęczony byłem, a i owszem, ale czy to od razu znaczyło, że mam iść się myć i spać? No i oczywiście jeszcze w międzyczasie kolacja, bo jak to tak iść bez kolacji spać, to nie do pomyślenia.
– Nie jest, miałeś odpoczywać, dlatego bardzo cię proszę, byś zrobił to, o czym mówiłem – odparł i już wiedziałem, że nie mam co się z nim targować.
Z ciężkim westchnięciem wstałem z kanapy i udałem się na górę, by zażyć kąpieli. Nie chciałem długo siedzieć w łazience, jedynie się szybko umyłem i przebrałem w piżamę, a następnie zszedłem na dół do męża. Przez ten krótki czas już zdążył przygotować dla mnie kanapki i coś, co myślałem, że jest herbatą, ale jak się przyjrzałem temu bliżej, to jednak okazało się, że nie.
– Co to jest? – spytałem, z powątpieniem wpatrując się w kubek z mętną, parującą cieczą.
– Zioła, które zalecił ci medyk. Koniec z kawą – obwieścił, a na słowa, że już nie będę pił kawy, serce mi stanęło. Jak to nie będę pił kawy? Ale bez kawy żyć się nie da. Mogę się zgodzić na wszystko, ale żeby zrezygnować z kawy? O nie, z tym się nie pogodzę.
– Nie uważasz, że trochę przesadzasz? Kawa nie wpływa na mnie źle. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie, pobudza mnie i daje mi siły do działania – próbowałem go przekonać do zmiany zdania, ponieważ naprawdę tego nie przeżyję. Jak to tak poranek bez kawy...
– A teraz działać nie będziesz musiał, więc i dodatkowy zastrzyk energii nie jest ci potrzebny. No już, jedz i spać.
Nie byłem z tego powodu pocieszony, ale co zrobisz? No nic. Wypiłem z wielką niechęcią te zioła, które jak każde zioła były obrzydliwe, wcisnąłem w siebie ledwo te dwie kanapki i już samym tym się zmęczyłem. No ale właśnie tak to już jest, kiedy ci ktoś na siłę jedzenie wpycha... po tym chciałem po sobie posprzątać, bo w końcu zjadłem i nabrudziłem, więc to do mnie należało posprzątanie. Niestety, Mikleo kazał mi się odsunąć i stwierdził, że to on posprząta. Ja wiem, że miałem odpoczywać, owszem, ale no zmywanie naczyń nie jest męczące. Już na dzisiaj mu odpuszczę, z tego co widziałem strasznie się przejął dzisiejszym moim zasłabnięciem, więc niech już to zrobi. Jutro jednak będę troszkę bardziej stanowczy. Nie będę przecież cały czas leżał do góry brzuchem, przecież ja nie dam rady nie robić nic.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz