niedziela, 9 kwietnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Na jego pytanie zmarszczyłem brwi, aby zastanowić się nad tym dosyć ważnym pytaniem, tak szczerze to chyba wszystko mamy a może czegoś nam brakuje, muszę zobaczyć.
Nim odpowiedziałem na jego pytanie, musiałem przejrzeć naszą małą spiżarnie, aby odpowiedzieć mu na to pytanie..
- Może kup jakieś mięso, cebulę o i jajka zrobię, może dziś barszcz biały coś innego dzieciom na pewno się spodoba - Odpowiedziałem w końcu na jego pytanie, mając pomysł już na obiad, tylko czy mi się on uda? Tego pewien nie byłem, raz w życiu jadłem barszcz biały u świętej pamięci pani Catlin dała mi ona wtedy przepis na to danie, a mimo to nigdy się nie odważyłem go zrobić, może to właśnie najwyższa pora, aby dziś to uczynić, pod warunkiem, że mąż przyniesie mi potrzebne do tego składniki.
- Dobrze, coś jeszcze? - Dopytał, podchodząc do zlewu, aby umyć kubek, w którym pił kawę.
- Może jak ci się uda kup ten słodki krem, już dawno nie jadłem nic słodkie - Odpowiedziałem, mając naprawdę ochotę na coś słodkiego, tym bardziej że ostatnimi czasy nie miałem okazji na zjedzenie niczego tak dobrego i słodkiego jak właśnie ten lub innym pyszny kremik.
- Zobaczę, co da się zrobić. Misaki zbieramy się - Zwrócił się do naszej córki, całując mnie w policzek na do widzenia, zabierając dziecko ze sobą.
I takim oto sposobem pozostałem całkiem sam w domu, no może nie do końca, bo Merlin i zwierzaki były tu ze mną, ale spały, gdy ja zabrałem się za posprzątanie salonu, po naszym śnie następnie zaglądając do sypialni, gdzie kocięta słodko spały. Szkoda, że w nocy tak kochane nie były, teraz to już na pewno nie pozostaną z nami w domu, dopóki nie będziemy mieli dla nich miejsc do zabawy i odpoczynku, oby tylko w szopie nic im się nie stało, nie wybaczyłbym sobie tego. Wiedząc, że to my je tam zamknęliśmy.
Nie budząc kociaków, postanowiłem wysprzątać naszą sypialnię, zdejmując nawet zasłony, które i tak były już do wyrzucania, a tak starałem się ładnie, przyozdobił nasz pokój, a teraz cała praca poszła na marne, nie było nawet sensu zszywać zasłon, które były podarte i ogryzione, czyli pójdą do wyrzucenia.
Porządnie wysprzątałem sypialnię ze wszelakich resztek zasłony i innych zniszczonych przedmiotów kończąc to tusz przed wstaniem naszego synka, któremu od razu musiałem zrobić śniadanie, pomoc umyć twarz i zęby, a nawet się ubrać nim Sorey wrócił z zakupów.
- Tata - Zawołał Merlin, podbiegając do tatusia. - Masz coś dla mnie? - Od razu zapytał, ciekaw co znajduje się w torbach.
- Cześć Merlin, a to zaraz się okaże - Odpowiedział mu, zdejmując buty, nim wszedł do mnie do kuchni, stawiając zakupy na stole. - Udało mi się kupić, wszystko, o co prosiłeś, a nawet i więcej - Odpowiedział dumny z siebie, wypakowując zakupy, w czym od razu mu pomogłem, oglądając, co tam takiego dobrego zakupił.
- Mówiłem ci już, że cię kocham? - Zapytałem, wyciągając z torby krem czekoladowy i batonik, który od razy zabrał mi Merlin, uciekając do salonu.
- Może mówiłeś, ale nie pamiętam - Odparł, uśmiechając się do mnie, zadziornie czym mnie lekko rozbawił.
- A więc kocham cię mężu mój najdroższy, no i teraz już na pewno zrobię ci ten obiecany masaż - Wyznałem, całując go w usta, chwilę później otwierając krem, aby zakosztować jego cudownego smaku, którego tak bardzo było mi dziś potrzeba.

<Pasterzyku? C: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz