Nie rozumiałem jego obaw, to fakt nie byłem serafinem ognia, tylko wody, jednak jedno drugiego nie wyklucza, znałem jednego takiego serafina ognia, który pokazał mi to i owo, dzięki czemu byłem w stanie dobrze zaopiekować się swoim mężem.
- Sorey nie musisz się o nic martwić, coś nie coś wiem i jestem w stanie pomóc ci chociaż trochę, abyś nauczył się kontrolować swoje emocje, już dzięki temu będziesz w stanie, chociaż trochę zapanować nad mocami - Wytłumaczyłem, doskonale wiedząc, że wszystko zależne jest od emocji, jeśli będzie spokojny, moce nie będą w stanie nikogo skrzywdzić bez jego wiedzy lub chęci.
- A co jeśli przypadkiem zrobię ci krzywdę? - Na jego słowa pokręciłem rozbawiony głową, zbliżając się do męża, aby ucałować go w policzek.
- Mną się nie przejmuj, nie da się mnie tak łatwo skrzywdzić - Zapewniłem go, ruszając w stronę jaskini, którą wcześniej widziałem, wchodząc do niej, aby uważnie się w niej rozejrzeć tak dla pewności nie chcąc, aby coś z głębi na nas wyskoczyło. Upewniając się więc, że jest bezpiecznie, wszedłem do środka, kładąc torbę na ziemi, wyciągając z niej koc, aby móc sobie na nim usiąść czekając na męża, który zjawił się po chwili, siadając tuż obok mnie, przytulając do mnie.
- Mogę ci coś powiedzieć? - Zapytał, kładąc dłoń na moim biodrze, całując delikatnie moją szyję, mrucząc przy tym z zadowoleniem.
- Możesz mi coś powiedzieć, ale proszę, już o nic nie pytaj, zbyt wiele informacji na jeden raz, sprawi, że i tak większości nie pojmiesz lub wprawi cię w zakłopotanie, a tego wolałbym uniknąć - Wyjaśniłem, naprawdę nie chcąc już odpowiadać na któreś z kolei pytanie, przecież mamy dużo czasu, abym zdążył mu wszystko powiedzieć, a jak na razie chciałbym móc nacieszyć się mężem i jego towarzystwem.
- Chciałbym ci tylko powiedzieć, że cię kocham - Wymruczał, po czym przyssał się do mojego karku, pozostawiając na nim ślad, którego może i nie widziałem, ale doskonale czułem.
- I ja ciebie kocham Sorey, ponad wszystko kocha - Wymruczałem, delikatnie całując jego usta, głaszcząc po policzku. - A teraz skup się na ćwiczeniach, zamknij proszę oczy i skup się, na tym, co czujesz i słyszysz, pozwól, aby twoje ciało i moc stały się jednością, skup się na swoim wewnętrznym ja, które pomoże ci kontrolować moce, to emocje sprawią, że będziesz w stanie zapanować na sobą i nad swoimi mocami - Zacząłem powoli tłumaczyć, co ma robić, poświęcając całą swoją uwagę na jego osobie, chcąc zrobić wszystko, aby zapanował nad mocami, które mogą skrzywdzić innych, a nawet i jego samego.
Mój mąż na początku nie umiał się skupić, zwracając uwagę na wszystko, tylko nie na to, co do niego mówiłem, typowe, mój Sorey już taki jest, gdy coś go już rozproszy, nie jest w stanie się skupić na niczym innym roztrzepany jak kiedyś, szczerze takiego mi go brakowało głupiutkiego i jednocześnie roztrzepanego.
- Sorey - Westchnąłe cicho widząc, że jego skupienie wręcz nie istnieje.
- Przepraszam, po prostu nie mogę się skupić, gdy jesteś obok mnie - Na te słowa zaśmiałem się cicho, kręcąc głową.
- Ach tak? To moje coś ci dać na skupienie się - Wyszeptałem mu do ucha, podgryzając jego płatek, troszeczkę się z nim drażniąc, bo czemuż by też nie.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz