Pokiwałem powoli głową, nie będąc za bardzo usatysfakcjonowany z tej wypowiedzi, no ale lepszej nie dostanę. Wyglądało na to, że nawet za poprzedniego życia nie wiedziałem, kim oni są... Ciekawe, czy moi rodzice trafili do nieba. I czy jak już tam trafili, to czy ich spotkałem. Albo czy mnie w ogóle poznali. W końcu chyba tak troszeczkę podrosłem i się zmieniłem... albo czy ja bym ich rozpoznał? Pewnie nie. A chciałbym bardzo się dowiedzieć trochę więcej o nich, bo tym samym dowiedziałbym się także trochę więcej o sobie... wygląda na to, że ten temat powinienem sobie odpuścić i zamiast na martwych, skupiać się na żywych, czyli na moim kochanym Mikim. Bo chyba on mi pozostał z takich bliższych osób. A może i nie....? Ile miałbym teraz lat, gdybym żył? Z pięćdziesiąt? To dosyć sporo, nie wydaje mi się, by wielu ludzi dożywali takiego wieku. Chyba, że żyli spokojnym życiem i nie mieli żadnych problemów zdrowotnych...
- A mieliśmy zawsze tylko i włącznie siebie? Spotkaliśmy na swoim życiu ludzi, którzy zostali naszymi przyjaciółmi? – zapytałem, przypominając sobie dopiero teraz, że miałem zadać jedno pytanie, a to już jest... cóż, na pewno nie pierwsze. No nic, Miki nie oponował, wiec zamierzałem troszkę z tego pokorzystać.
- Owszem, mieliśmy, ale to jest temat na inny dzień – no i skończyło się moje szczęście. Wielka szkoda. Chociaż, może jeszcze postaram się coś ugrać...
- A czemu nie dzisiaj? I tak nie mamy nic ciekawego do roboty... – zacząłem bardzo niewinnie, puszczając jego dłoń, by móc swoją dłoń przenieść na jego biodro, i tym samym go do siebie tak troszkę przytulić.
- Miało być jedno pytanie, to już będzie trzecie, więc nie ma mowy. Grunt to znać umiar – oczywiście mój mąż pozostał nieugięty. Czemu tak strasznie musiał się trzymać tych zasad... w końcu zasady są po to, żeby je łamać. A ja z chęcią bym je połamał. Czy tam złamał.
- No to co będziemy robić? Milczeć? Ja tak nie potrafię – burknąłem, odrobinkę obrażony. Jak ja mam się dowiedzieć o sobie więcej, jak on mi nie chce mówić? Przecież to nie miało najmniejszego sensu.
- Przypominam ci, że chodzi za tobą anioł, więc milczenie jest nawet wskazane – odparł, co jeszcze bardziej mi się nie spodobało. Przecież już go minęliśmy, na razie nie musimy się nim przejmować.
- Już jest za nami, tak szybko nie zawróci. A jak się pojawi, to skopię mu tyłek. Nie odbierze mi ciebie – powiedziałem pewnie, czym wywołałem delikatny uśmiech na jego twarzy. – To skoro nie chcesz mówić o mojej przeszłości, to może opowiesz mi o sobie? – zaproponowałem po chwili ciszy. W końcu niby tak się dobrze znamy, a ja w ogóle go nie znam. Coś tam mi intuicja podpowiada, i jak na razie podpowiadała mi same dobre rzeczy... no ale chyba dobrze lepiej znać swojego męża.
- O sobie? – spytał z niedowierzaniem.
- No tak. Co lubisz robić, co lubić jeść... chociaż nie wiem, czy lubisz, bo ja w ogóle głodu nie czuję i to jest bardzo dziwne, więc dobra, to możemy pominąć. To sprawia ci przyjemność...
- To ostatnie możesz sprawdzić sam. Patrz, tam jest jaskinia, możemy się zatrzymać w niej na noc – przerwał mi, wskazując dłonią gdzieś przed siebie. Zerknąłem na niebo, ale do zachodu słońca jeszcze trochę czasu było.
- A nie lepiej przeznaczyć jeszcze tę godzinkę czy dwie na podróż? – zapytałem, nie rozumiejąc za bardzo tego wczesnego postoju.
- Nie wiemy, czy za tę godzinę czy dwie znajdziemy jakieś schronienie, a skoro poszukuje cię strażnik z nieba, to wolałbym jak najmniej pozostawać na widoku w nocy, to po pierwsze. A po drugie trzeba cię zacząć uczyć panowania nad mocami. Jak masz skopać mu tyłek, skoro nie potrafisz nad sobą panować? – tu akurat musiałem przyznać mu rację. Nadal nie potrafiłem chować skrzydeł, niechcący oparzyłem mojego męża... nie chciałbym znowu zrobić mu krzywdy, a chyba byłbym w stanie to zrobić, sądząc po wczorajszym komentarzu Mikleo.
- A potrafisz mnie tego nauczyć? W końcu woda i ogień to takie trochę przeciwieństwa. Ogień też wdaje się być bardziej dziki i trudniejszy do okiełznania, niż woda, a przynajmniej takie mam wrażenie – wyjawiłem mu swoje obawy, które towarzyszyły mi od wczoraj. Na pewno będzie w stanie dać mi jakieś wskazówki, bym chociaż podstawy opanował, ale to mi chyba nie wystarczy, a przynajmniej takie miałem wrażenie.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz