Szczerze powiedziawszy, nie miałem pojęcia, dlaczego nasz ślub był taki, a nie inny. Sorey po prostu przyszedł do mnie pewnego dnia i wziął ze mną ślub.
- Nie wiem dlaczego, co siedziało ci wtedy w głowie, nigdy nie pytałem, co prawda podejrzewam, że pieniądze miały znaczenie, jednak czy tylko one były tego powodem? Raczej nie, może też nasza płeć i orientacja miała na to wpływ - Wytłumaczyłem, zgodnie z prawdą, a przynajmniej z prawdą, którą sam zapamiętałem.
- Orientacja? Co z nią jest nie tak? - Dopytał zaskoczony, nie rozumiejąc, dlaczego naszą orientacją ma tak duże znaczenie.
- Dla ciebie i dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia, jednak dla ludzi już ma, dla nich związek dwojga mężczyzn jest niezgodny z wolą boga, chociaż tak naprawdę nie mają pojęcia, co pan nasz akceptuje, a czego też nie, to smutne jak narzucają swoją wolę na innych. Uważając, że Bóg właśnie tego chce - Wytłumaczyłem, kiedyś przejmując się słowami ludzi, z czasem jednak przestałem, uważając to za głupotę. Ludzie zawszę będą gadać, a my nigdy ich nie uszczęśliwimy, nawet jeśli bardzo byśmy tego chcieli.
- Dlaczego ludzie są tacy płytcy? - Zapytał właśnie mnie, tak jakbym ja wiedział, dlaczego tak jest, przecież nie jestem człowiekiem i nie wiem, dlaczego oni tacy są, po prostu tak wychowani najwidoczniej uważając, że jest tak, a nie inaczej i tego chyba raczej już nie da się zmienić, nawet jeśli bardzo by się tego chciało.
- Podejrzewam, że wychowanie ma tu duże znaczenie - Wytłumaczyłem, kładąc głowę na jego ramieniu, przez chwilę trwając tak bez ruchu, wciągając do płuc jego zapach. - Możesz postawić mnie już na ziemi? Czuje się już znacznie lepiej - Przyznałem, chcąc już stanąć na ziemi, idąc o własnych siłach.
- Jesteś pewien? Jeśli o mnie chodzi, mogę cię nosić tak cały dzień - Jego słowa przyznam, rozbawiły mnie mój kochany mąż.
- Jestem pewien, postaw mnie na ziemię resztę drogi przejdę już sam - Wyznałem, stając na ziemi, nareszcie czując gruby pod nogami. - Dziękuję - Dodałem, uśmiechając się do niego ciepło.
- Wiesz, gdyby coś się działo, daj mi znać, mogę nosić cię wieki na rękach - Wymruczał, zbliżając się do moich ust, aby połączyć je w delikatnym pocałunku. Mój panie jak ja kocham smak jego ust.
- Oczywiście - Zgodziłem się, chwytając jego dłoń, idąc spokojnie u boku mojego ukochanego mężczyzny.
- Miki.. A może opowiesz mi coś o moich rodzicach? - No i tyle byłoby z ostatniego pytania, Sorey nigdy nie wiedział, kiedy skończyć gadając i gadając. Cały mój Sorey gadatliwy, ale za to bardzo kochany.
- Nie mogę ci za wiele o nich powiedzieć, ponieważ nie wiele o nich wiem. Twój tato walczył na wojnie i zginął nim Przyszedłeś na świat a twoja mama, do której byłeś bardzo podobny umarła przez wojnę, którą rozpętano, gdy miałeś pięć lat, to właśnie wtedy znalazł cię dziadek i do nas przyprowadził, nic więcej nie wiem o twoich rodzicach - Odpowiedziałem mu tylko dlatego, że wiedziałem, jak ważne może być to dla niego pytanie, niestety nie jestem w stanie mu pomóc, samemu nie wiele wiedząc o jego rodzicach.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz