Wychodząc z domu miałem naprawdę cichą nadzieję, że mój Sorey będzie grzeczny, nie chciałbym, aby sprawiał problemy, tylko jeszcze tego akurat mi by brakowało.
Po dotarciu do pracy od razu musiałem pomóc w leczeniu pacjenta, który trafił do nas z poważnymi ranami, któremu trzeba pomóc. Niestety jak się okazało, w pracy mimo późnych godzin było bardzo dużo pracy, doglądanie pacjentów, którzy powinni, ale jeszcze nie śpią, pacjentów, którzy powinni brać leki o odpowiedniej godzinie nawet w nocy, ponadto mieliśmy kilku problematycznych pacjentów, którzy sprawiali problemy, cudownie oby było więcej tak cudownych nocy, jak ta.
Wykończony nocną zmianą z wielką chęcią przebrałem się w swoje prywatne ubrania, wracając do domu wczesny rankiem, gdy na ulicach nie było żywej duszy, nic dziwnego w końcu ludzie jeszcze śpią i tylko ci chodzący z rana do pracy powoli będą wychodzić z domu, aby udać się do miejsca pracy.
- Cześć Lucky - Przywitałe się z psem, który piszczał z radości merdając ogonem, ciesząc się na mój powrót do domu, kochany psiak. - Dobry pies - Pogłaskałem go po łebku, zamykając za sobą furtkę, idąc do domu, spotykając panią jeziora, która wyglądała na bardzo zmęczoną, wygląda na to, że mój mąż dał jej naprawdę w kość.
- Dzień dobry Lailah, był bardzo problematyczny? - Zapytałem, już bojąc się odpowiedzi, która zaraz nastąpi.
- Dzień dobry, cóż nie było łatwo, ale sobie z nim poradziłam, chociaż przyznam, że łatwo nie było - Przyznała, co wywołało u mnie, ciche westchniecie, no tego akurat mogłem się spodziewać.
- Przepraszam za niego, jak długo będzie to jeszcze trwało? - Podpytałem, mając nadzieję, że to już się niedługo skończy.
- Musi pić zioła dwa razy dziennie, dzięki nim w ciągu dwóch maksymalnie trzech dni dojdzie do siebie - Wytłumaczyła, a mi spadł kamień z serca, jest nadzieja, że już za kilka dni dojdzie do siebie.
- Rozumem, zajmę się tym, mam prośbę, możesz jeszcze te kilka nocy z nim zostać? - Poprosiłem, nie chcąc zostawić go samego, bojąc się, jak może się to skończyć.
- Zostanę z nim te kilka dni, jednak zastanów się nad tym, co zrobisz w zimę, gdy całe te trzy miesiące będzie chorował - Słysząc to pytanie zmarszczyłem brwi, jak trzy miesiące? Czy on przez trzy miesiące będzie chorował? O nie, ja tego nie zniosę.
- Chcesz mi powiedzieć, że on przez trzy miesiące będzie w takim stanie? - Zapytałem, już się tego bojąc.
- Tak, w pierwszym roku życia na ziemi musi unikać zimnego - Wytłumaczyła, co wywołało u mnie ciche westchnięcie, no nic trudno jakoś to przeboleję.
- Dobrze, tym będę przejmował się później, bardzo ci dziękuję za pomoc - Podziękowałem kobiecie za pomoc, teraz musząc samemu zająć się swoim mężem.
Lailah pożegnała się ze mną, wychodząc z naszego domu, pozostawiając mnie samego.
Zmęczony całą nocą podszedłem do męża, który spał kładąc mu dłoń na czole.
- Miki to ty? - Zapytał zaspanym głosem, moja biedna zmęczona kaczuszka i jak tu jej nie kochać, mimo że potrafi zamęczyć innych na śmierć.
- Tak skarbie to ja śpij sobie - Szepnąłem, całując go w czoło, chcąc pójść się umyć po szpitalu, nie czując się komfortowo.
- Nie chce bez ciebie, stęskniłem się - Burnął, wyglądając jakby zaraz miał się rozpłakać.
- Ja też się za tobą bardzo stęskniłem kotku, ale muszę iść się umyć. Obiecuję, że po kąpieli położę się obok ciebie, obiecuję - Wyszeptałem, ostatni raz całując go w usta, idąc do łazienki, gdzie bardzo chciałem żyć z siebie zapach szpitala, który do najprzyjemniejszego nie należał.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz