Czekaj, czekaj... ale że co? Jak to będę spał sam? Ja nie chcę spać sam. Nie potrafię spać sam. Jak jestem sam, to śnią mi się strasznie złe sny, w których jestem zły i krzywdzę mojego męża. Budziłem się później z takim okropnym poczuciem winy, które brało się z tych snów. Dobrze, że to były tylko złe, bo gdyby to było prawdziwe... to nie wiem, pewnie bym nigdy sobie nie wybaczył tych wszystkich okropnych gestów.
Poza tym, jeżeli nie będziemy razem spać, to będziemy spędzać ze sobą mniej czasu. Już teraz mamy go strasznie, a on chce go jeszcze bardziej skurczyć... czy on ma serce? Bo mam wrażenie, że go nie ma. Tylko naprawdę zła osoba by coś takiego wymyśliła. I to wszystko przez jakieś głupie zioła, które powodowały u mnie mdłości. Przecież ja bym je wypił, gdyby smakowały choć tak odrobinkę lepiej... albo gdyby chociaż nie sprawiały, że mój żołądek podchodzi do gardła. Pewnie nie wymiotowałem tylko dlatego, że w moim żołądku niewiele było.
- A piłeś te zioła? One są okropne – burknąłem, mając nadzieję, że odrobinkę mu wpłynę na emocje. W końcu jeżeli dowie się, jak niedobre to jest, na pewno mnie zrozumie. Musi. Przecież nie możemy spać osobno. To się nie godzi. A on się ode mnie nie zarazi, więc to, że jestem chory nie jest żadnym argumentem.
- Leki dla dorosłych osób są niedobre. Dla dzieci smakują lepiej. Więc skoro jesteś dorosły, to musisz pić niedobre leki – wyjaśnił, jak małemu dziecku. Tu musi być jakaś taka psychologiczna zagrywka, czy coś w ten deseń.
- Ale one nie są tak po prostu niedobre, tylko są takie ultra niedobre, aż za bardzo niedobre – burknąłem, podając mu kubek z ziołami. – Najpierw sam spróbuj, nim powiesz, że będziemy spać osobno z tego powodu.
- No dobrze, niech ci już będzie – powiedział, w końcu biorąc ode mnie ten nieszczęsny kubek. Z niecierpliwością wypatrywałem jakichś oznak zgorszenia na jego twarzy... i tak, udało mi się to ujrzeć. Czyli miałem rację, no co to za niespodzianka. – Jak zatkasz nos i wypijesz na raz, to nawet nie poczujesz.
- Wystarczy, że czuję ten zapach i już mnie wykręca – wyjaśniłem mu, pusząc niezadowolony policzki.
- No to będziesz spać na kanapie – wzruszył ramionami, co mi się bardzo nie spodobało. Naprawdę nie chciałem bez niego spać, już teraz nie mogłem bez niego wytrzymać... on jest naprawdę okrutny. I nie wiem, co będzie musiał zrobić, by mi to wynagrodzić.
Wypiłem więc szybko zioła, by za bardzo nie poczuć tego smaku, odłożyłem pusty kubek na stół i opatuliłem się calutki kocem, od stóp do głów, drżąc w obrzydzeniu. Jakim cudem coś takiego ma mnie postawić na nogi? Przecież nie da się tego pić... ukryłem głowę pod kocem, obrażony na cały ten świat. Staram się tutaj, poświęcam, i co z tego mam? Jakieś niedobre zioła, których posmak będę czuł jeszcze przez wiele godzin... jak w tym momencie zjadłbym coś słodkiego. Albo coś wypił. Dosłownie cokolwiek bym spożył, co tylko zabiłoby ten gorzki smak. I to nie było tak fajnie gorzkie, jak kawa, to było tak obrzydliwy gorzki smak. Nie ma mowy, abym w zimę pił te zioła. Wolę już cierpieć z zimna.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz