Zastanowiłem się nad jego słowami, nie do końca rozumiejąc dlaczego miałby wziąć cały ten ból od naszych dzieci lub też ode mnie? Przecież to część naszego życia, każde z nas musi odczuwać ból, bez niego życie nie ma sensu, tak właśnie nie ma. Ból stworzył nas, abyśmy odczuwali radość, smutek i ból bez tego życie nie byłoby kompletnie.
- Nie da się, a nawet gdyby się dało, to nie miałoby najmniejszego sensu, każdy z nas uczy się poprzez ból, radość i smutek, nie można tego zabrać bo wtedy życie nie byłoby kompletne. Bo wiesz aby żyć pełnią życia trzeba znać wszystkie emocje, wyobrażasz sobie życie bez bólu i smutku? - Zapytałem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, jak niemądre było to pytanie, już teraz znając jego odpowiedź na to pytanie.
- Tak uważam, że życie byłoby, wtedy prostsze a ty tak nie uważasz? - Na te słowa westchnąłem ciężko, no tak właśnie tego można było się spodziewać, przecież on ma już swoje zdanie na ten temat.
- Nie, przed chwilą właśnie to powiedziałem, milo mi, że mnie słuchasz - Odpowiedziałem, cicho wzdychając, przysuwając kwiaty do nosa, czując ten piękny zapach, który naprawdę mi się podobał. Co jak co ale Nori to naprawdę sympatyczny chłopak nie wiem dlaczego Sorey ma do niego jakieś ale. - A może ty jesteś zazdrosny - Zacząłem, czym zaskoczyłem go, nie kończąc zdania, oczekując odpowiedzi, no cóż, może się domyśli, a może nie w końcu to Sorey, od niego nie można zbyt wiele wymagać.
- Zazdrosny? O kogo? O ciebie? - Na to pytanie zaśmiałem się cicho, kręcąc głową, no właśnie tego mogłem się spodziewać, gdy nie dokończyłem zdania.
- Nie o mnie o Nori'ego - Odezwałem się, od razu dostrzegając zaskoczenie na jego twarzy.
- Czemu o Nori'ego - Dopytał, unosząc jedną brew ku górze.
- No wiesz, to twoja ukochana i jedyna córeczka, dla tego może po prostu jesteś zazdrosny o to, że ktoś zabrał ci córeczkę - Wyjaśniłem.
- Nie, to nie to, to raczej coś innego - Wytłumaczył, otwierając drzwi, z naszego domu zapraszając mnie do środka.
- Dziękuję - Odezwałem się, wchodząc przodem do domu, szukając od razu wazonu, do którego nalałem wodę, wkładając kwiatki do wazonu, stawiając kwiatki na stole, idąc do mojego męża, z którym chciałem nareszcie spędzić czas.
- To, co kotku spędzimy teraz czas razem? - Zapytałem, uśmiechając się do niego zadziornie, wstając na palcach aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Nie musisz mi dwa razy powtarzać - Wymruczał, kładąc dłonie na moich pośladkach, obdarowując pocałunkami moją szyję, już chcąc czegoś więcej.
- Oj nie, nie zaczekaj jeszcze nie - Zatrzymałem go, chwytając jego dłonie, zdejmując je z moich pośladów.
- Co, nie chcesz? - Podpytał, zaskoczony nie rozumiejąc mojego zachowania, przecież najpierw chciałem, a teraz nie chce, to znaczy chce ale najpierw chciałbym kąpieli.
- Nie kotku, chce i to bardzo, tylko może najpierw zażyjemy wspólną kąpiel, co ty na to? - Zapytałem, uśmiechając się ciepło, naprawdę chcąc, abyśmy spędzili przyjemne czas, nim znów pójdziemy spać, a mój mąż znów zniknie mi na cały dzień, zostawiając mnie samego w domu.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz