Byłem naprawdę bardzo zmęczony, gdy otworzyłem oczy, było mi strasznie gorąco, do tego wszystko mnie bolało, a co gorsza w ogóle nie miałem pojęcia, bo się wydarzyło.
Rozglądając się po pokoju, który tak dobrze znałem, dostrzegłem mojego męża śpiącego z głową na łóżku. A on, dlaczego tak śpi? Coś się stało? Niczego nie pamiętam i nie rozumiem, wszystko mnie boli i jest jakoś tak dziwnie pusto, tak jakby część mnie została mi odebrana dlaczego? Nie wiem, tego nie pojmuję.
- Sorey - Wychrypiałem, dłonią delikatnie głaszcząc go po głowie. - Sorey obudź się proszę - Wydusiłem, chcąc, aby zwrócił na mnie swoją uwagę, wybudzając go ze snu.
- Miki? - Zapytał, przecierając dłonią zaspane oczy. - Mój boże Miki obudziłeś się - Zawołał, mocno się do mnie przytulając, co przyznam, lekko mnie zabolało. Wciąż czułem palący ból rozchodzący po całym moim ciele.
Odruchowo syknąłem cicho, czym lekko przeraziłem mojego męża, który od razu odsunął się ode mnie, przyglądając mi uważanie.
- Miki wszystko dobrze? - Zapytał, kładąc dłoń na moim policzku, co wywołało słaby uśmiech na moich ustach.
- Tak, po prostu nie czuje się najlepiej, mam dziwną pustkę w sobie do tego wszystko mnie boli. Wiesz, co mi się stało? - Zapytałem, patrząc z nadzieją na mojego męża, który nagle zmarszczył czoło, tak jakby czego nie rozumiał, ale czego? Czy pytam o coś dziwnego? Raczej nie.
- Nic nie pamiętasz? - Dopytał, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Pamiętam, że przyszła do nas Lailah i coś chciała, ale później, później mam już pustkę w głowie - Przyznałem, przecież nie mając powodu, aby go kłamać, bo i po co?
- Lailah i ja uwolniliśmy cię od demona, już nigdy nie będzie cię zadręczał, już nigdy nie będzie przejmował nad tobą kontroli, jesteś wolny - Na jego słowa poczułem dziwną pustkę, która znów we mnie uderzyła.
- To znaczy, że już go nie ma? - Zapytałem, tak jakbym nie zrozumiał tego, co do mnie mówi, rozumiałem a mimo to, wciąż było to dla mnie dziwne.
- Nie, nie ma i już nigdy nie będzie - Wytłumaczył, co wywołało cicho westchnięcie wydobywające się z moich ust.
- To stąd ta dziwna pustka - Zrozumiałem, a mimo to wciąż czułem się jakoś tak dziwnie, nie wiem, czy chciałem, aby mi go odbierano, może i był drażniący, ale był częścią mnie, której teraz będzie mi brakowało.
- Tak, Lailah powiedziała, że to minie, nie martw się, ja przy tobie cały czas jestem - Odezwał się, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Masz rację, na pewno mi to minie - Zgodziłem się, uśmiechając łagodnie, kładąc głowę na poduszkę. Mimo że ewidentnie spałem, wciąż odczuwałem zmęczenie spowodowane, chyba tym, co się wydarzyło.
Nigdy już nie usłyszę tego irytującego mnie demona, niesamowite chyba nadal nie potrafię w to uwierzyć, tyle długich lat, tyle nieszczęścia, które mi przyniósł i nagle odszedł? Chyba tego nie pojmuję.
- Miki wszystko dobrze? - Słysząc pytanie męża, kiwnąłem delikatnie głową, łagodnie się uśmiechając.
- Tak, jestem tylko trochę zmęczony i zagubiony - Przyznałem, chcąc po prostu poleżeć sobie w łóżku z mężem, przy którym czuje się bezpiecznie.
- To może coś ci przyniosę? Coś słodkiego? Masz na coś ochotę? - Zapytał, odsuwając się ode mnie, aby już mi gdzieś zniknąć, gdy ja bardzo bym tego nie chciał.
- Chce, tylko żebyś był tu ze mną - Poprosiłem, naprawdę nie chcąc od niego niczego innego.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz