środa, 28 czerwca 2023

Od Mikleo CD Soreya

Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzi, dlaczego on w ogóle o to pyta przecież to on prasowe umarł mi na rękach, dlaczego w ogóle mną się przejmuje? Zdecydowanie nie tak powinno to wyglądać.
- Ja? Czułby się lepiej, gdybym tobie nic nie zrobił - Wyznałem, zgodnie z prawdą czując się naprawdę podle z powodu tego, co zrobiłem, prawie go zabiłem, jak mogłem to uczynić, ja naprawdę nie potrafię się z tym pogodzić, jestem okropny i taki słaby.
- Mną się nie martw owieczko, ja sobie poradzę, naprawdę czuję się bardzo dobrze, odpocznę i znów będę miał pełno siły i energii, a wtedy wrócimy bezpiecznie do domu dobrze? - Wyszeptał, całując mnie w czoło, starając się uspokoić, mój kochany facet, on zawsze stara się mnie pocieszyć, mimo że na to w ogóle nie zasługuję.
- Jak mam się nie martwić, gdy zrobiłem ci krzywdę - Wydukałem, wtulony w jego ciało już nigdy nie chcąc się od niego odrywać.
- To nie ty zrobiłeś mi krzywdę, krzywdę zrobił mi demon - Powiedział, starając się mnie uspokoić, co mi pomogło się uspokoić, mój ukochany przynajmniej on zawsze potrafi podnieść mnie na duchu, powodując, że czuje się lepiej psychicznie, a tego akurat teraz bardzo potrzebowałem.
- Demon będący w moim ciele - Dopowiedziałem, unosząc głowę tak, aby spojrzeć w jego oczy pięknu rubinowe oczy.
- Nie, demon, który przejął nad tobą kontrole aniołku - Wyszeptał, kładąc dłoń na moim policzku, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, który całkowicie odsunął ode mnie złe myśli, pozwalając mi skupić się całkowicie na moim ukochanym mężu.
- Kocham cię owieczko - Wymruczał do mojego ucha, podgryzając jeden z moich płatków, mocniej się do mnie przytulając.
- I ja ciebie kocham skarbie - Powiedziałem, przytulony do jego ciała czując jak nakrywa mnie kocem, przymykając swoje zmęczone oczy, które były tak strasznie już ciężkie. Jak dobrze, że mój kochany Sorey przy mnie jest, gdyby nie on wciąż byłbym tylko uwięzioną duszą we własnym ciele.
Na szczęście już jest dobrze, już mogę zasnąć u boku mężczyzny, którego tak bardzo kocha..
Zmęczony ziewnąłem cicho, mocniej się w niego wtulając, odpływając w jego objęciach do snu.

Dnia następnego otworzył oczy, gdzieś wczesnym rankiem rozciągając się leniwie, dostrzegając uśmiech nieśpiącego już męża. Ciekawe, dlaczego nie śpi, na jego miejscu korzystałbym puki tylko można.
- Dzień dobry owieczko - Odezwał się, poprawiając moje roztrzepane na wszystkie strony włosy.
- Dzień dobry kaczuszko - Zażartowałem widząc jednak jego minę, postanowiłem sobie nie żartować, tak widząc, że się pogniewa, a przecież tego nie chciałem. - Oj no nie rób takiej minki, tylko sobie tak żartuję, wiesz przecież, że uwielbiam się z tobą droczyć - Wymruczałem, zbliżając się do jego ust, które połączyłem w namiętnym pocałunku, popychając go na ziemię, patrząc mu w oczy z uśmiechem na ustach.
Nim się jednak zorientowałem, Sorey położył dłonie na moich biodrach, przewracając mnie na plecy tak, aby to on górował nade mną, patrząc na mnie z widoczną dominacją. Jak on lubi pokazywać mi, gdzie jest moje miejsce, nie chcąc, abym o tym zapomniał.
- Nie mów tak do mnie, bo się obrazę - Wyszeptał, patrząc mi w oczy, nim delikatnie zetknął swoje usta z moją szyją, wywołując u mnie dreszcze.
- No dobrze skoro tak ci z tym źle - Zgodziłem się na chwile, kładąc dłonie na jego włosach, odchylając głowę do tyłu. - Powinniśmy chyba już ruszać prawda? - Wyszeptałem, cicho wzdychając z powodu zadowolenia i przyjemnych dreszczy, które przebiegały po moim ciele. O mój... Jak ja uwielbiam jego dłonie i usta, które rozgrzewają moje pragnące wciąż jego uwagi ciało, które ciągle chce więcej i więcej nie mogąc wciąż się nim nacieszyć..

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz