wtorek, 13 czerwca 2023

Od Mikleo CD Soreya

Na moje szczęście udało mi się go zmusisz do wypicia zioła i tak, wiem, to nie było fer, ale co mam zrobić, gdy zachowuje się jak dziecko.
Cicho wzdychając, wszedłem do kuchni, postanawiając mu coś w nagrodę zrobić, na szczęście ja zawsze mam w domu schowane coś ciepłego i słodkiego do picia dlatego, aby poprawić mu nastrój zrobiłem mu gorącą czekoladę, stawiając kubek na stole w salonie.
- Zrobiłem Ci gorącą czekoladę, jeśli chcesz, możesz wypić - Zwróciłem się do męża, zabierając wcześniejszy już pusty kubek po ziołach, zabierając go do kuchni, wstawiając do zlewu, zerkając na Soreya który mimo obrazu wysunął się spod koca, biorąc w dłonie gorącą czekoladę, której się napił, od razu się uśmiechając. No proszę, jak niewiele trzeba, aby moja kaczuszka była szczęśliwa.
Uśmiechając się pod nosem, postanowiłem jeszcze chwilę poczekać, aż mój Sorey wypije czekoladę, aby wrócić do niego mogąc zabrać pusty kubek, wracając do kuchni, gdzie go umyłem.
Chyba po takim napoju powinno być mu lepiej prawda? Zaraz się okaże.
- Jak się czujesz skarbie? Gorąca czekolada ci pomogła? - Zapytałem, podchodząc do kanapy, sprawdzając jak się czuje, po wypiciu gorącego napoju.
Moja kaczuszka jednak nie odpowiedziała, a więc jest obrażony, no cóż, kto by się spodziewał.
No dobrze, jeśli nie chce rozmawiać, nie będę go do niczego zmuszać, za kilka godzin idę znów do pracy, a on zostanie z Lailah, mam nadzieję, że przynajmniej tym razem będzie grzeczny i nie utrudni jej kolejnej nocy.
Nie przeszkadzając mu w dalszym obrażaniu się na mnie, zająłem się zwierzakami, które chciały jeść, głaszcząc je łebkach, nie mogąc się oprzeć pieszczotą, które nasze zwierzaki tak uwielbiają.
Uśmiechając się na ich widok, jeszcze chwilę przy nich posiedziałem, nim znów wróciłem do męża, mając nadzieję, że już mu przyszło, kładąc się obok niego na kanapie, całując go w odkryte czoło, zwracając jego uwagę.
- Kocham cię, wiesz? - Szepnąłem, uśmiechając się do niego ciepło.
- Gdybyś mnie kochał, nie kazałbyś mi pić tego okropieństwa - Na te słowa westchnąłem ciężko, wybaczę mu te słowa tylko dlatego, że wiem, w jakim okropnym stanie teraz jest.
- Oj moją biedna kaczuszka - Cmoknąłem go w nos, uśmiechając się przy tym ciepło.
- Nie jestem kaczką - Burknął oburzony, pusząc policzki, no i jak tu go nie nazwać słodkim.
Rozczulony pokręciłem głową, leżeć przy nim jeszcze z dobrą godzinę nim musiałem wstać, przywołując się do wyjścia z domu.
- Dobry wieczór - Przywitała się z nami Lailah, wchodząc do naszego domu.
- Dobry wieczór, dziś nie powinno być z nim tak źle, jest obrażony na świat i życie, na mnie i na wszystko wokół, powinnaś mieć dziś z nim spokój, gdyby miał jakieś humorki, na blacie w kuchni znajduje się gorąca czekolada, którą można mu zrobić, w razie co dziś jeszcze pójdę kupić gorącą czekoladę i coś słodkiego dla niego - Wytłumaczyłem, mając nadzieję, że tym razem będzie grzeczny, oby, bo Lailah naprawdę jest kochana, zajmując się tym wrednym stworzeniem.
- Do zobaczenia kotku - Zwróciłem się ostatni raz do męża, żegnając się z panią jeziora i zwierzakami nim wyszedłem z domu, znów zaczynając ciężki i pracowity wieczór w pracy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz