Coś właśnie podejrzewałem, że dzień ten zakończy się w ten sposób, a nie inaczej. Szkoda. Wolałbym, by skończyło się w to taki przyjemniejszy sposób, no ale nie zawsze ma się wszystko to, co się chce. Pozostawiłem na chwilę Mikleo w łazience, pozwalając mu się na spokojnie ogarnąć, a samemu zszedłem na dół, by zrobić mu gorzką herbatę. Ona dobrze mu zrobi, mimo, że nie lubi gorzkiego, w tym momencie będzie dla niego najlepsza. A jak on będzie pić herbatkę, to ja wtedy posprzątam trochę łazienkę. W końcu po to tu jestem, by mu pomagać i być jego wsparciem, nawet w takich śmierdzących i nie do końca przyjemnych sprawach.
Miki już wrócił do łóżka, z niezbyt wyraźnym wyrazem twarzy. Wyglądał dosyć marnie, ale czego innego można się było spodziewać po zjedzeniu aż tylu słodyczy. Ja też lubię słodkie rzeczy, ale nie udałoby mi się zjeść chociażby połowy tego, ile zjadł on. Mój Miki jest naprawdę niesamowity pod wieloma względami, nawet tym.
- Przyniosłem ci gorzkiej herbaty – powiedziałem łagodnie, stawiając gorący kubek przy nocnym stoliku.
- Nie chcę już nic słodkiego – przyznał, pusząc swoje poliki.
- Wiem, dlatego ci zrobiłem gorzką. Dobrze ci zrobi, spróbuj ją wypić. Podać ci może misia? – zapytałem, gładząc go po włoskach.
- Jakiego misia? – spytał, chyba nie do końca rozumiejąc. Więc nie zwrócił na to wielkiej uwagi? A ja tak się dla niego starałem. I to bardzo. Nawet mi się trochę smutno zrobiło... no ale czego się mogłem spodziewać. Dzisiaj wyjątkowo trudno mu się skupić na jednej rzeczy. Poza jedzeniem słodkości. Tak, te słodkości będę mu chyba do końca życia wypominał. Znaczy, teraz na głos tego nie powiem, bo widzę, jak okropnie się czuje, ale jak już mu to minie, t raczej będę mu to wypominał czasem. Jak kochany mąż.
- Wygrałem dla ciebie misia w konkurencji, nie pamiętasz? – zapytałem, na co pokręcił głową. Wstałem więc na chwilę, by podejść do szafki, na której go postawiłem, i po kilku sekundach już z nim wróciłem, podając mu go.
- Dziękuję – powiedział, przytulając się do niego. Teraz to już zupełnie wygląda jak dziecko. Szkoda, że w żaden sposób nie mogę uwiecznić tego widoku.
- Odpocznij, Owieczko. Posprzątam tylko łazienkę i już do ciebie wracam – odpowiedziałem, nachylając się nad nim, by pocałować go w czoło, po czym zabrałem się za to, o czym wcześniej mówiłem.
Starałem się zachowywać jak najciszej, by nie przeszkadzać Mikleo odpoczywaniu. Kręcąc się z góry na dół po chociażby szmatki widziałem przez otworzone drzwi, że jednak zdecydował się na gorzką herbatę, pomimo wcześniejszego krzywienia się. A mówiłem, że mu pomoże? Z całkiem siebie zadowolony dokończyłem sprzątanie i wróciłem do niego mając nadzieję na jeszcze chwilę rozmowy. Niestety, Miki już zdążył zasnąć, przytulony do misia, na którego wcześniej nie zwrócił uwagi. Strasznie wcześnie dzisiaj odpadł... pewnie to przez te słodkości. Może za to jutro będzie miał troszkę więcej energii? W końcu, dzisiaj nic takiego nie robił... z tą nadzieją zgasiłem świeczki i także położyłem się na łóżku, niestety nie mogąc się do niego przytulić, gdyż on spał na brzegu łóżka i był przytulony do tej maskotki. Bardziej bym się przytulał do tej maskotki niż do niego, więc postanowiłem tej nocy się do niego nie przytulać. Ale to będzie ciężka noc dla mnie... tyle dobrego, że chociaż Miki się wyśpi. Niewiele, ale zawsze coś.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz