Jeszcze tak nie do końca wiedziałem, co tu się w ogóle dzieje. Ledwo się obudziłem, i to nawet nie, bo byłem bardzo zaspany, i jeszcze jakiś taki zziębnięty, i ospały, i zdecydowanie nie swój... ale w nawet w tak beznadziejnym stanie widziałem, że słońce było już wysoko, a mój Miki nadal był w domu, a chyba nie powinien tu być. Powinienem go dawno temu odprowadzić do prac... no dobrze, może bym nie dał za bardzo rady w tym stanie, bo pomimo tych wszystkich koców, którymi byłem opatulony, cały czas było mi zimno. No ale w takim razie czemu mój Miki tu jest? Oby przeze mnie nie opuścił jakiegoś dnia w pracy, bo to chyba tak nie można, a nie chciałbym, by z mojego powodu miał kłopoty. Wolałbym, aby był w domu, owszem, ale trochę widzę, że sprawia mu to wszystko przyjemność, więc jakoś to przeboleję, przynajmniej do czasu, w którym to sam nie będę mógł zabrać się do pracy.
- Miki, ale co ty tu robisz? Nie powinieneś być w pracy? – spytałem, mimo wszystko się do niego przytulając. Myślałem, że będzie cieplejszy od przytulania się do mnie, no ale jego ciało cały czas było jakieś takie chłodnawe. Zazwyczaj po takim krótkim przytulaniu już się stawał cieplejszy... nie do końca mi się to podobało, ale przytulać do niego się nie przestanę, ponieważ tylko jego bliskość sprawiała, że czułem się dobrze.
- Dzisiaj mam wolne, skarbie. Pamiętasz? – odpowiedział, na co pokręciłem powoli głową. Naprawdę miał dzisiaj wolne? Zapomniałem o tym kompletnie... albo nie zapomniałem, tylko Miki mi o tym nie wspominał. Ale to pewien nie byłem, moja pamięć do najlepszych nie należy. No ale pamiętam czy nie, chyba nie tak Miki powinien spędzać swój dzień wolny, bo ma ich tak niewiele... – Więc wracając do mojego pytania, potrzebujesz czegoś?
- Nie potrzebuję, ale ty musisz sobie stąd pójść – powiedziałem, mimo tego nie odsuwając się za bardzo od niego. Z jednej strony chciałem, by sobie stąd poszedł, bo tutaj w sypialni było nieco cieplej niż na dole, a z drugiej po prostu chciałem się do niego przytulać, bo był taki mięciutki, i pachnący... chyba tak odrobinkę muszę być chory, bo myśli mi się odrobinkę mieszają, i to znacznie bardziej niż zazwyczaj.
- A to dlaczego? – spytał, chyba nie do końca mnie rozumiejąc.
- Bo skoro to jest twój dzień wolny, nie powinieneś go spędzać ze mną w sypialni. Powinieneś trochę odpocząć, czy coś... a tu nie odpoczniesz. Później tu się zrobi strasznie duszno i gorąco – wyjaśniłem, martwiąc się o niego.
- To później, na razie jest całkiem znośnie – zauważył, uśmiechając się delikatnie. – Może jednak przejdę się na miasto i coś ci kupię? Musisz się porządnie rozgrzać – mówił, dalej za bardzo przejęty mną, niż sobą, mimo, że powinno być odwrotnie.
- Nie odpuścisz, co? – bąknąłem, cicho pociągając nosem.
- Nie, póki ci się nie polepszy – powiedział hardo, co mi się tak nie do końca spodobało. A jak się przegrzeje? Pomyślał o tym? Chyba tak nie do końca.
- Jak już musisz coś dla mnie koniecznie zrobić, to możesz mi przygotować gorącą kąpiel – powiedziałem w końcu nie chcąc, by wychodził na dwór, zwłaszcza, że widzę, że na zewnątrz temperatura może być wyższa niż tutaj w domu, a przecież ciepło nie jest dla niego dobre.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz