Szczerze przyznać musiałem, że jednak byłem zaskoczony, obecnością mojego męża u Lailah myśląc, że już zakończył trening, spacerując po mieście z tym.. Nawet nie pamiętam, jak miał na imię, ale to nie ważne, że z tym mężczyzną chodzi po mieście.
- Dzień dobry Lailah - Przywitałem się jako pierwszy z kobietą jako oznaka szacunku - Dzień dobry Sorey, przyszedłem odwiedzić Lailah, trochę niekomfortowo siedzi mi się samemu w domu - Przyznałem zgodnie z prawdą.
- Tak? To może skoro już tu jesteś, to pójdziesz z nami zwiedzić miasto? - Na to pytanie skrzywiłem się lekko, czy ja chce chodzić po mieście z nieznajomym? Raczej nie, zdecydowanie chyba już wolę spędzić czas z panią jeziora, którą znam, szanuję i nawet lubię.
- Nie, raczej to nie jest dobry pomysł - Odpowiedziałem, bardzo nie chcąc spędzać czasu z osobą, za którą już teraz nie przepadam tylko dlatego, że chce spędzać czas z moim mężem, który niestety, ale jest jeszcze bardzo naiwny i nie zna świata ani nawet ludzi. A ci akurat potrafią być naprawdę zdradliwi.
- Dlaczego nie? - Zapytał zdziwiony, nie rozumiejąc mojego zachowania, no tak on nie widzi niczego złego w tym spotkaniu, bo przecież mu pozwoliłem, ale ja, ja nie chce się spotkać z tym chłopakiem i zdania nie zmienię.
- Ponieważ przyszedłem do Lailah i niegrzecznym byłoby, gdybym już poszedł - Wybrnąłem mądrze, mając nadzieję, że to zadziała, wszystko, byleby tam z nim nie iść.
- O no tak, w takim razie posiedzę tu z tobą, a później razem pójdziemy zwiedzić miasto dobrze? - Na jego pytanie pokręciłem przecząco głową, nie chciało mi się wyjść na dwór, gdzie było zbyt ciepło, już i tak wystarczająco się zmęczyłem, gdy szedłem tutaj do Lailah, dlatego zdecydowanie bardziej wolałem pozostać tu razem z kobietą, nim znów pokonam trasę powrotną do domu.
- Nie skarbie, wolałbym nie chodzić po mieście, gdy jest tak gorąco - Wyjaśniłem, naprawdę nie chcąc wychodzić ponownie na dwór, gdy dopiero z niego wróciłem.
- No dobrze, jeśli tak nie będę cię zmuszał, dlatego pójdę już do Alistaira i gdy tylko obejrzymy razem całe miasto, wrócę tu do ciebie dobrze? - Na to pytanie kiwnąłem głową, uśmiechając się do niego ciepło, nie mając z tym żadnego problemu. - Dobrze to ja już pójdę - Dodał, żegnając się z Lailah, całując mnie w policzek na do widzenia, wychodząc z świątyni, pozostawiając mnie z panią jeziora.
- Nie jesteś o niego zazdrosny? - Podpytała, czym przyznam, lekko mnie zaskoczyła, dlaczego miałby być o niego zazdrosnym? Przecież on za mną szaleje i udowadnia mi to prawie każdej nocy, więc to chyba jasne, że mu ufam.
- Nie, ufam mu i wiem, że mogę zostawić go samego z tym chłopakiem - Wytłumaczyłem, puszczając psa ze smyczy, aby móc dać mu przywitać się z Lailah.
- A to coś nowego, nie podejrzewałam, że jesteś w stanie zaufać obojgu, puszczając ich razem - Na jej słowa zmarszczyłem brwi, jak obojgu? Przecież ja ufam mężowi, a nie temu nawet nieznanemu mi chłopakowi.
- Oj nie Lailah, ja ufam tylko mojemu mężowi, a nie temu człowiekowi - Przyznałem, podchodząc do pani jeziora, aby usiąść obok niej na starej ławce.
- Tego akurat mogłam się po tobie spodziewać - Odezwała się do mnie, uśmiechając przy tym łagodnie. - Co ty na to, abyśmy wspólnie poćwiczyli? - Na jej słowa kiwnąłem głową, z miłą chęcią się na to zgadzając, taki trening to miła odmiana dla ciała, a nawet umysłu..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz