piątek, 30 czerwca 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Trochę zaskoczyły mnie jego słowa, nie chce nic? Ale naprawdę nic nie chce? Wygląda jak ktoś, kto czegoś chce, tylko ja nie mam pojęcia, czego. No i tez wyglądał na strasznie zmarnowanego, co mnie trochę niepokoiło. Co prawda nie dzieje się nic, przed czym wcześniej nie ostrzegałaby mnie Lailah, ale i tak się martwiłem o Mikleo. Był moim aniołkiem i miłością mojego życia, więc to oczywiste, że będę się o niego martwił, kiedy ten źle się czuje. I wygląda. Nie podobają mi się jego wypieki, nie powinien ich mieć, no chyba, że ja mu mówię komplementy. Albo kiedy pieszczę jego ciało. Ale nie w tym momencie. 
Mimo wszystko spełniłem jego prośbę, wracając z powrotem na podłogę. Nim jednak usiadłem, położyłem dłoń na jego czole, sprawdzając tym samym temperaturę jego ciała. Była za wysoka. Powinienem się martwić? Albo może i nie...? To było coś naturalnego, a przynajmniej tak mi się wydawało. W końcu Miki teraz czuł się nie do końca dobrze, a jako że jest Serafinem wody, no to jest mu gorąco. Kiedy ja się czułem źle, było mi zimno, bo jestem aniołem ognia. To brzmiało dosyć logicznie, czyż nie?
- Może powinienem przygotować ci chłodną kąpiel? Jesteś strasznie gorący – spytałem, siadając na niewygodne podłodze, jednak innego miejsca nie miałem. Czysto teoretycznie mogłem położyć się obok niego na łóżku, ale nie chciałem. Znaczy się, chciałem, ale bałem się, że coś zrobię Mikleo, jak chociażby to, że przypadkiem się do niego za mocno przytulę i zrobię mu krzywdę. W tym momencie jego ciało było bardzo obolałe i wrażliwe, ale wrażliwe w ten niezbyt dobry sposób. 
- Nie mam siły wstać z łóżka – przyznał, szukając po materacu swoją dłonią mojej, z czym zaraz mu pomogłem, splatając nasze palce. Tak, zdecydowanie jest za ciepły. Z reguły lubię ciepło, ale nie jego ciepło. Chyba, że jestem chory, ale wtedy to moja temperatura ciała jest nienormalna, nie jego. 
- Zaniosę cię. I przyniosę. Dla mnie to żaden problem – przyznałem, uśmiechając się delikatnie. Nie wiem, ile spałem na podłodze, oparty o łóżko, ale tak troszkę obolały byłem. Niezależnie od tego, i tak znajdę siły, by mu usłużyć. Muszę w końcu się dobrze nim zająć, by wrócił do zdrowia, więc swój ból jakoś przeboleję. 
- Nie musisz. Dlaczego w ogóle jesteś na podłodze? – spytał, odwracając głowę w moją stronę. Widziałem w jego oczach, że cierpiał, i czułem się przez to źle. Szkoda, że nie mogłem zabrać od niego tego bólu, bym to ja mógł przeżyć go za niego. 
- Bo bałem się, że jeżeli się położę obok, to zasnę i się do ciebie przytulę, to ci krzywdę zrobię – wyjaśniłem, opierając zmęczony głowę o materac. Trochę się nie wyspałem, no ale moje samopoczucie nie jest ważne. To na nim teraz całkowicie trzeba było się skupić. Następne w kolejce są zwierzaki. A ja jestem gdzieś tam na końcu. 
- Teraz już chyba możesz się położyć obok mnie – stwierdził, ale pokręciłem głową. 
- Nadal mogę cię przypadkowo przygnieść. Poza tym, musisz się wychłodzić, a ja ci w tym nie pomogę, a wręcz przeciwnie, jeszcze cię przegrzeję. No i jak będziesz czegoś potrzebował, to szybciej się z te pozycji zbiorę – wyjaśniłem z delikatnym uśmiechem nie chcąc, by Miki się mną przejmował. W końcu to nie z mojego wnętrza wyrwano obrzydliwego demona i to nie ja teraz cierpię. 

<Owieczko? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz