Miki miał rację, powinniśmy spędzić ze sobą dużo czasu, ale jak mamy spędzać ze sobą czas, kiedy on ciągle w pracy? Nieważne, ile razy go prosiłem o pozostanie w domu, bo chcę z nim spędzić czas, to mówił, że musi pracować, a ostatnim razem miałem dobry powód, bo przecież byłem chory i potrzebowałem jego obecności. Teraz jestem zdrowy, więc pewnie tym bardziej nie zostanie... a bardzo potrzebowałem jego obecności przed trzytygodniową rozłąką. Czemu Lailah musiała wybrać taką odległą ruinę? Naprawdę nie ma nic bliżej? Przecież ja nie wytrzymam trzech tygodni bez Mikleo. Ledwo wytrzymuje te kilka godzin, podczas kiedy on jest w pracy. Kilka godzin to dla mnie za dużo. A kilkanaście dni?
- Ale chodzisz do pracy i będziemy mieć go dla siebie bardzo mało – bąknąłem, strasznie z tego powodu smutny. Skoro teraz czekam tylko na wiadomość od Lailah, to nie będę chodził na ćwiczenia i teraz już nie będę mógł zapełnić tego czasu, więc będę dodatkowo tęsknił za moim Mikim jeszcze bardziej, bo nie będę miał się na cym skupić. Do pracy też nie pójdę, bo przecież wyruszamy w przeciągu kilku dni... nie chcę tu siedzieć sam w domu i całymi dniami czekać na męża, zwłaszcza, że teraz ma na popołudnia, co jest chyba jego najgorszą zmianą. Już bardziej wolałem, by Miki chodził na nocki, niż na popołudnia...
- Wezmę wolne do końca tygodnia – zaproponował, co mnie zaskoczyło. Wolne? Na kilka dni? To tak można?
- A jak cię prosiłem, byś ze mną został, jak byłem chory, to nigdy nie wziąłeś żadnego wolnego – burknąłem, delikatnie pusząc poliki.
- I się ciesz, bo gdybym to zrobił wtedy, to teraz nie mógłbym wziąć wolnego – powiedział, przez cały czas uśmiechając się ciepło, co mnie także zaskakiwało. Czemu on się tak uśmiecha? Mi do uśmiechu nie było, ja się czułem strasznie smutno. Może się cieszy, że mnie nie będzie na tak długi czas...? Nie, to nie miałoby za bardzo sensu. Chyba, że go czymś na tyle ostatnio zdenerwowałem, że właśnie tego chce, ale nie wydaje mi się. Przez jego pracę strasznie mało spędzamy razem czasu bo jak wracał, to zazwyczaj był zmęczony i jedynie te weekendy spędzaliśmy razem. I to często niecałe. Więc skoro tak rzadko się widzimy, to nie mam za bardzo okazji, by go denerwować...
- Myślałem, że nie możesz brać żadnego wolnego – powiedziałem, czując się tak odrobinkę oszukany.
- Można, ale nie można tego robić za często. I też wypłata trochę mniejsza jest – przyznał, czego i tak nie do końca rozumiałem.
- I tak czasem pracujesz za trzech albo dwóch, więc i tak dostajesz za mało i tak – zauważyłem, przypominając mu ten drobny fakt.
- A teraz to się czepiasz – odparł, sprzedając mi pstryczka w nos.
- Czepiam się, bo nie dbasz o swoje dobro. I dajesz się wykorzystywać tym głupim babom – powiedziałem dalej, nie chcąc odpuścić. Według mnie to on powinien porozmawiać z dyrektorem szpitala o tych kobietach, bo one nic nie robią i tylko udają, że pracują, podczas kiedy Miki i Misaki się starają. No to jest niesprawiedliwe.
- Aniołowi nie przystoi tak mówić – przypomniał mi, czym się niezbyt przejąłem.
- Aniołom też nie wolno kłamać, więc gdybym wyraził się o nich inaczej, to bym skłamał – odparłem, uparcie tkwiąc przy swoim zdaniu.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz