niedziela, 4 czerwca 2023

Od Mikleo CD Soreya

Z uśmiechem na ustach pokręciłem przecząco głową, w końcu nic kociakom nie było, wystarczyła im porządna kąpiel i przypilnowanie, aby jadły prawidłowo, nic więcej nie jest i raczej nie będzie im potrzebne..
- Spokojnie nic im nie jest, nie musisz się o nie martwić, są zupełnie zdrowe tylko wygłodzone, kilka dni prawidłowej diety i już będą prawidłowo dożywione - Wyruszyłem, mówiąc mu całkowitą prawdę, nie chcąc, aby się martwił, gdy jest to niepotrzebne, teraz niech się skupi na ćwiczeniach, a ja zajmę się całą resztą, zwierzakami i może jakąś pracą, w końcu Sorey teraz pracować nie może, a więc ja powinienem to zrobić, tylko pytanie, gdzie miałbym pracować? Hym, może pójdę pracować jako medyk? Sam nie wiem, szczerze trochę boje się pracować jako medyk w szpitalu? Już raz musiałem to przeżyć, chcąc pomóc ludziom, potrzebującym a w zamian za to dostało mi mocno po skórze.
- To dobrze - Westchnął, stawiając miseczki na stole, aby podać kotkom jedzonko, przynajmniej dziś zjedzą coś normalnego, to znaczy coś przeznaczonego typowo dla nich nawołując kotki samiczki, które przybiegły do nas, głośno miaucząc, ocierając się o nasze nogi, czekając z niecierpliwością na jedzonko.
- No już spokojnie - Zaśmiał się mój mąż, stawiając miseczki na ziemi, zauważając jak kotki jedzą swoje posiłki, dostrzegając pieska, który merdał ogonem, również domagając się jedzonka.
- No już i ty dostaniesz - Odezwałem się, wołając pieska do siebie, szykując mu jedzonko, które już po chwili dostał na ziemię, mogąc jeść wraz z koteczkami.
- No i rodzina nam się powiększyła - Odezwałem się, uśmiechając delikatnie na widok tych pięknych zwierzaków, które zdecydowanie zmienią nasze życie na lepsze, wydaje mi się, że tak jak kiedyś, tak i teraz będzie nam się wesoło z nimi żyło.
- A powiększy jeszcze bardziej, gdy będziemy mieli maleńkiego dzidziusia - Odezwał się, kładąc swoje dłonie na moim brzuchu, całując mnie w policzek. Tak to się zgadza, gdy już będziemy mieli dziecko, nasze życie naprawdę się zmieni i to o sto osiemdziesiąt stopni. I tak szczerze nie mogę się już tego doczekać, tak szczerze, gdybym mógł, już bym próbował, ale wiem, że nie jest to odpowiedni moment, najpierw Sorey nauczyć musi się swoich mocy a przede wszystkim życia, aby wiedział, na czym ono tak naprawdę polega.
- Tak, to będzie najpiękniejszy monet naszego życia - Przyznałem, nie przestając się uśmiechać na myśl o mały brzdącu biegający po naszym domu.
- Już jest najpiękniejszy, bo mamy siebie - Wyszeptał, przytulając się do moich pleców.
Wzruszony jego słowami odwróciłem się w jego stronę, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się przy tym ciepło.
- To prawda jesteś najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło - Wymruczałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. - To, co idziemy przejść się po mieście? - Zapytałem, czy zaskoczyłem mojego Soreya.
- Po mieście? Przecież jest bardzo gorąco - Zauważył, z czym nie mogłem się nie zgodzić, ale cóż ktoś musi zacząć pracować, aby były pieniądze na utrzymanie zwierzaków.
- Tak, zgadza się, ale chciałbym się przejść do szpitala, gdzie pracuje Misaki, może uda mi się tak znaleźć pracę - Wyjaśniłem, tłumacząc, dlaczego chce wyjść na dwór, mimo że w ogóle nie lubię wychodzić w tak gorące dni, jak ten.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz