Szczerze, gdy tylko Sorey z Lailah opuścili dom, poczułem puste, która jeszcze aż tak mi nie doskwierała przynajmniej na tę chwilę a wszystko to dlatego, że musiałem przygotować się do pracy i naturalnie przed pracą nakarmić zwierzaki, aby móc spokojnie wyjść z domu nie martwiąc się o to, że będą głodne lub spragnione przez pół następnego dnia.
Biorąc głęboki wdech, musiałem postarać się nie myśleć o tym, że w domu pozostanę sam na trzy tygodnie, oj to będzie trudny czas i dla mnie i dla męża mojego, który teraz przede wszystkim powinien skupić się na zadaniach, aby wszystko potoczyło się tak, jak potoczyć powinno.
Pożegnałem się z naszymi zwierzakami, wychodząc z domu, idąc do pracy, gdzie zaczął się dla mnie bardzo ciężki dzień, ach ci ludzie czasem ciężko jest za nimi nadążyć.
Dni mijały mi bardzo, ale to bardzo powoli, każdy dzień był taki sam, samotne poranki w ogóle mi się nie podobały wręcz były dla mnie okropne czułe się źle bez niego i już nie potrafiłem się doczekać jego powrotu do domu.
W międzyczasie oczywiście chodziłem do pracy i tylko wtedy nie myślałem o tym, że wrócę do pustego domu bez mojego ukochanego męża, za którym z dnia na dzień coraz to bardziej tęskniłem, jestem ciekaw czy i on tęskni za mną tak jak ja tęsknie za nim.
Po powrocie do domu najczęściej szedłem zażyć szybkiej kąpieli, nakarmić zwierzaki i pójść spać, aby nie myśleć, przynajmniej na tyle na ile myśleć o nim nie mogłem, mając coś innego na głowie.
~ A co jeśli on już nie wróci? - Usłyszałem pewnego dnia głos demona, który rozbrzmiał po mojej głowie.
Słysząc te słowa, zignorowałem demona, skupiając się na karmieniu zwierzaków, ignorując zwierzaki, tak jak tylko mogłem, aby nie pozwalać mu przejąć kontrolo nad swoim ciałem doskonale wiedząc, że on dobrze wie jak to uczynić.
~ Dlaczego mnie ignorujesz? Ja tu się nudzę - Mruknął, specjalnie mnie drażniąc, abym się do niego odezwał.
- Nie obchodzi mnie to, zamknij się - Warknąłem, nie chcąc z nim zamienić ani jednego słowa więcej, już i tak otworzyłem usta, aby się do niego odezwać..
Demon nie przestawał mnie drażnić, specjalnie cały czas gadając i gadając, nie przestając mnie drażnić.
W końcu jednak odpuścił, gdy zobaczył, że nic u to nie da, no i przyznam, tego właśnie oczekiwałem, aby dał mi święty spokój i zostawił samego, na tyle na ile samego można mnie zostawić, w końcu cały czas jest w moim wnętrzu i tego nic niestety nie zmieni. Chociaż przyznam, że mam już tego dość, gdyby tylko się dało, oddałbym wszystko, aby ktoś go ze mnie wydostał..
Zmęczony tym wszystkim zrobiłem to, co robię każdego dnia, umyłem się porządnie po powrocie ze szpitala, nakarmiłem zwierzaki, które cały czas za mną chodziły, najwidoczniej bardzo chcąc towarzystwa człowieka, co przyznam, było bardzo miłe, chociaż na chwile mogłem poczuć się znów kochany, nie odczuwając tej okropnej pusty z powodu braku ukochanego.
- Obyś tylko wrócił do mnie cały i zdrowy, nie chce znów zostać sam - Westchnąłem cicho, patrząc na okno, licząc już dni do jego powrotu, mimo że wiem, jak niedobrze to na mnie wpływa. Powinienem nie myśleć, powinienem skupić się na czymś innym, ale nie mogłem, tęskniąc za nim, tak jak tęskniłem kiedyś, gdy on odszedł na te długi dziesięć lat.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz