Bez Mikiego było jakoś tak dziwnie pusto, cicho i w ogóle jakoś tak strasznie smutno. Pewnie niewiele byśmy porobili, bo on w takie pogody nie ma za wiele chęci do robienia czegokolwiek poza leżeniem. Albo leżeniem w głowie. Nawet na spacer nie mogłem go wyciągnąć, mimo, że bardzo bym chciał. Mimo, że lato było cudowne pod względem temperatury, przynajmniej dla mnie, już go powoli zaczynałem nie lubić. Przez nie nie mogę w pełni korzystać czasu z moim mężem. Może gdybym bardziej naciskał, to Miki może by mi w końcu uległ, ale nie chciałbym tego w ten sposób wykorzystywać. W pełni szanowałem jego i jego zdanie, nigdy bym go do niczego nie zmusił. Co najwyżej może bym go mógł próbować nakłaniać do zmiany zdania, ale to wszystko.
- Strasznie w domu pusto bez ciebie – powiedziałem, a Lucky, którego wziąłem rzecz jasna ze sobą, zawtórował mi cichymi szczeknięciami.
- Przyzwyczaisz się wkrótce – uspokoił mnie, ale ja już wiedziałem, że szybko to nie nastąpi. O ile w ogóle.
- Nigdy się nie przyzwyczaję do twojej nieobecności, bo za bardzo cię kocham – powiedziałem, delikatnie pusząc swoje policzki.
- Moje kochanie – uśmiechnął się rozczulony, czego tak nie do końca zrozumiałem. A co ja takiego zrobiłem? Nie powiedziałem nic takiego niezwykłego, czasem zdecydowanie stać mnie na lepsze rzeczy. – Wracamy? Gorąco tu na dworze – poprosił, na co oczywiście zaraz pokiwałem głową. Kiedy tylko wrócimy do domu, przygotuję mu lodowatą wodę... i sam nie wiem, co jeszcze mógłbym dla niego zrobić, by mu pomóc. Nie mam ani nic zimnego do picia, ani żadnych słodkości... gdybym był lepszym mężem, przygotowałbym mu coś bardziej spektakularnego. – Jak tobie minął dzień?
- Bardzo smutno, bo ciebie nie było obok. Myślałem, że uschnę z tęsknoty do ciebie – powiedziałem szczerze, naprawdę czując się okropnie. Mógłbym to porównać do sytuacji, kiedy to ledwo co wróciłem na ziemię i go szukałem. Już wtedy strasznie za nim tęskniłem, a nie miałem nawet za bardzo pojęcia, kim on da mnie jest. Wszystko, co wiedziałem, to to, że za nim tęsknię. I teraz też tęskniłem, ale już wiedziałem, kim on jest, i przez to tęskniłem jeszcze bardziej.
- Mój biedny mężczyzno, chyba będę musiał ci to wynagrodzić... – odpowiedział zadziornie, czym mnie zaskoczył. Miki był raczej taki nieśmiały i wstydliwy, by mówić o takich sprawach przed wszystkimi. Na pewno znalazłby się tu ktoś, kto by to usłyszał, i to nawet kilku ktosiów.
- Najpierw będziesz musiał wypocząć, na pewno po tej pracy jesteś strasznie zmęczony i nie chcę cię męczyć jeszcze bardziej. Myślałem nawet nad tym, by przygotować ci kąpiel, ale wiesz, taką lodowatą, więc nie będę ci towarzyszył. I możesz w niej siedzieć, ile tylko potrzebujesz – powiedziałem szczerze, nie mając z tym żadnego problemu. Znaczy, strasznie bym chciał spędzić z nim czas, ponieważ dzisiaj nie spędziłem go z nim praktycznie w ogóle, no ale też miałem na uwadze to, że mój Miki może być zmęczony nie tylko z powodu temperatury, ale i z tego, że dzisiaj tak wcześnie wstaliśmy. Ja wstawałem wcześniej od niego, a i dla mnie to było zdecydowanie za wcześnie, więc moja biedna Owieczka musi być dopiero padnięta...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz