Nie byłem tak do końca pewien, czy to dobry pomysł, aby Miki się do mnie przytulał. W końcu, ja do najchłodniejszych należeć nie należałem, a on w tym momencie chłodu potrzebował strasznie dużo. Nawet tak trochę się źle psychicznie czułem, gdy się tak do mnie przytulał, w tym momencie to on powinien być w lodowatej wodzie, a nie tu ze mną leżeć. Czemu nie chciał się na to zgodzić? To wyjście było przecież perfekcyjne. Też oczywiście chcę spędzić z nim czas, zwłaszcza po tak długiej przerwie, ale zdecydowanie bardziej wolę odłożyć swoje potrzeby na bok i skupić się na tych jego. I raczej śmiało mogę stwierdzić, że w tym momencie przytulanie się do gorącego obiektu nie jest jego największą potrzebą... Czy to źle, że ja tylko chcę jego dobra? Znaczy się, chcę nie tylko tego, ale i paru innych rzeczy, no ale tego raczej najbardziej.
– Ano jakoś idzie, ale to nie musisz sobie tym głowy zaprzątać – powiedziałem bardzo wymijająco, nie chcąc za bardzo o tym rozmawiać, a to przez to, że ostatnio jakoś najlepiej mi nie idzie. Lailah co prawda twierdzi, że to całkowicie normalne, bo to są trudniejsze rzeczy i mam prawo ich do końca nie ogarniać, ale nie byłem za bardzo przekonany do jej słów. Miałem wrażenie, że jestem wyjątkowo ułomnym aniołem i całą wiedzę, którą powinienem przyswoić w moment, przyswajam całą wieczność. Zawsze wiedziałem, że ja taki trochę głupwawy jestem, bo szanujmy się, gdzie ja, a gdzie Miki... no ale żeby być tak głupim, że się podstaw nie pojmuje, no to się nie spodziewałem. Czy ja zawsze byłem taki głupi? Czy to po prostu ta moja anielska strona jest tak niewiarygodnie głupia?
- Muszę, bo bardzo mnie ciekawią postępy mojego ukochanego męża – odparł, co wywołało we mnie małe poczucie winy. On tak we mnie wierzy, a ja nie robię żadnych postępów... no, może nie tak od razu żadnych, ale robię je tak strasznie powoli. I nieważne, jak bardzo bym się starał, to nie wpływa na moje postępy w nauce.
- No tak, postępy, one... są, tak, na pewno są. Ale są tak trochę, a nie są bardzo... – zacząłem się troszkę szamotać nie chcąc go okłamać, bo to byłoby nieładne z mojej strony, ale też nie chciałem mówić mu całej prawdy, bo była ona naprawdę okropna i beznadziejna.
- Wiesz, że nie musisz się z niczym spieszyć i ćwicz tyle, ile potrzebujesz – powiedział, od razu orientując się, co mam na myśli, a czego tak bardzo wstydziłem się powiedzieć.
- No właśnie nie mogę ćwiczyć długo. Muszę je zakończyć jak najszybciej, by móc zacząć pracować, byś ty nie musiał – zacząłem, zawstydzony tym, jak beznadziejnie mi idzie.
- Po prostu potrzebujesz więcej czasu, to nie jest nic złego, jesteś za surowy dla siebie – zaczął Miki, naprawdę będąc dla mnie za dobrym. Gdzie ja znalazłem tak idealnego męża, to ja nie mam pojęcia.
- Mam wrażenie, że potrzebuję go stanowczo za dużo... to nie jest normalne, by się tak długo uczyć, zdaję sobie z tego sprawę tylko nie wiem, z czego to wynika... może to przez to, że jestem głupi? Jak byłem człowiekiem, też byłem taki głupi? – zapytałem, mając wrażenie, że to jest tego wina, no bo niby czego innego.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz