Nie za bardzo rozumiałem, dlaczego chce się umyć teraz, przed stosunkiem. Nie powinno się myć, no nie wiem, po stosunku? Albo odbyć stosunek w balii... chociaż nie, bo może to i bardzo miłe, ale strasznie dużo przy tym wody wylewamy i później trzeba to sprzątać. Po seksie jedyne, na co mam ochotę, to położyć się spać, wtulony w cudnie pachnące ciało Mikleo. Wyjątkiem był okres, kiedy Miki nie był w najlepszej formie, no ale te czasy już minęły i teraz zawsze w pełni wykorzystywałem swoją energię. Skąd ja ją znajdę na dodatkowe sprzątanie? Idąc tą logiką, także nie będę miał siły, by przygotować mu później kąpiel... chyba, że nie będę na niego wykorzystywać całej swojej energii, by później mieć siły na przygotowanie mu kąpieli. Tak, to się nazywa dobry plan.
- A może najpierw skorzystamy z przyjemności, najlepiej jak tylko możemy? – zamruczałem, znów kładąc swoje dłonie na jego pośladkach, które tak bardzo uwielbiałem, chociaż nie tak bardzo, jak jego usta, takie mięciutkie i smakowite. Mógłbym je całować przez cały czas... aż szkoda, że nie jest to możliwe. – A po tym przygotuję ci kąpiel? Wtedy pójdziemy do łóżeczka czyściutcy, i świeżutcy... to brzmi chyba lepiej, prawda? – mówiłem dalej, mając nadzieję, że go przekonam.
- To naprawdę brzmi jak plan. Pod warunkiem, że będziesz miał siłę, by później, ją przygotować, bo ja naprawdę mam ochotę na miłą kąpiel, z pachnącymi olejkami, i winem... – odpowiedział, uśmiechając się zadziornie do mnie.
- I nie mówisz mi tego, by móc wpatrywać się w swoje głupie kwiatki? – zapytałem, delikatnie pusząc swoje policzki. Wczoraj też mi coś mówił o winie i gorącej kąpieli, gapiąc się na tego brzydkiego badyla, kiedy to powinien patrzeć się na mnie.
- Oczywiście, że nie, słońce. Jak mówiłem, jestem cały twój – zapewnił mnie, co oczywiście wykorzystałem. Przesunąłem swoje dłonie pod jego pośladki i podniosłem go, co mój mąż sprytnie wykorzystał, oplatając nogi wokół mojej talii. On to jednak dobrze wie, co mam na myśli, i zaraz się do tego dostosowuje. Moja wspaniała Owieczka.
Tak więc zaniosłem go na górę, na nasze łóżko, gdzie bardzo dobrze się nim zająłem, chcąc mu tym samym udowodnić, że jestem zdecydowanie lepszy od tych głupich kwiatków. Jak jeszcze raz zostanę spławiony na rzecz jakiegoś głupiego badyla, to naprawdę się zdenerwuję. Ja tu się staram, robię dla niego wszystko, a on mi takie brzydkie rzeczy robi... naprawdę nieładnie z jego strony. Oby to był jego pierwszy i ostatni raz.
Po wspólnych, przyjemnych chwilach skierowałem zostawiłem Mikleo w łóżku, by sobie wypoczął, a ja sam zacząłem przygotowywać kąpiel, mimo, że tak nie do końca mi się chciało. Najchętniej to w tym momencie położyłbym się tam obok niego, no ale coś już mu obiecałem i słowa dotrzymam. Przygrzałem wodę, by wręcz parzyła skórę, a to dlatego, ze zanim to wszystko przygotuję, to trochę czasu minie i zdąży trochę ostygnąć. Po tym oczywiście dodałem te wszystkie dodatki zapachowe, które swoją drogą powoli nam się kończą, zapaliłem świeczki, co szło mi już nieco sprawniej niż ostatnio dzięki temu, że używałem do tego swoich mocy, a po tym poszedłem na poszukiwanie wina, które znalazłem w piwnicy już lekko napoczęte. Swoją drogą, chyba jeszcze w tym życiu nie piłem żadnego alkoholu... byłem trochę ciekaw, jak to smakuje. I czy w ogóle anioły mogą pić takie rzeczy.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz