Miki w jeden chwili przy mnie był, a w następnej już gdzieś zniknął w tłumie. Niby normalnie powinienem był go łatwo znaleźć w tłumie dzięki jego włosom, które były niezwykłe, ale teraz było dużo ludzi. I kolorów. No już nie wiem, czy to był dobry pomysł, by tutaj przyjść. Znaczy dla niego to pewnie dobry, dla mnie to niekoniecznie. Przecież Mikleo jest tak strasznie ruchliwy, a ludzi jest tu sporo... przez to, że go zgubiłem, trochę zacząłem panikować. Mój Boże, gdzie on jest? Ja sobie dzisiaj z nim nie dam rady... czemu on na co dzień nie jest aż taki energiczny?
Trochę mi zajęło, nim w końcu go znalazłem, i przez ten czas poszukiwań naprawdę panikowałem. Bałem się, że może coś mu się stało, że ktoś go może skrzywdził, albo gdzieś mi uciekł... nie wiem, dlaczego odczuwałem aż tak irracjonalny strach. Normalnie chyba aż tak nie boję się, jak go nie ma. Odrobinkę się boję, owszem, zawsze się boję, ale nie aż tak. A dzisiaj? Dzisiaj strasznie się o niego martwiłem. Czy to dlatego, że jest pełnia? Chyba... tak. A przynajmniej tak mi się wydawało. W końcu kiedy tylko bardziej się na tym zastanowiłem, to właśnie ta pełnia mi świtała. Tylko tak nie do końca wiem, dlaczego. Czy Mikleo kiedyś coś się podczas pełni stało? Muszę się go o to spytać. Ale nie dzisiaj, bo pewnie nie będzie się skupić na tym, by mi odpowiedzieć. I nie jutro, bo jutro będzie cały dzień spał. Wychodzi na to, że będę się go o to musiał spytać pojutrze. Obym do tego czasu o tym nie zapomniał.
- Tutaj jesteś – powiedziałem, oddychając z ulgą, kiedy znalazłem go pożerającego słodycze przy jednym ze stoisk. Inaczej nie mogłem tego nazwać. Taki trochę lekki wstyd, szczerze mówiąc. To tak, jakby nie jadł od miesięcy. I tak właściwie, nie jadł o tygodni, no ale on jeść nie musi. – Co ty w ogóle robisz?
- Jem. Bardzo dobre, swoją drogą. Chcesz? – spytał, podsuwając mi pod nos jakieś słodkości.
- Nie, dziękuję, Owieczko. Trochę się ubrudziłeś – odparłem, biorąc chusteczkę ze stolika i wytarłem jego poliki i nosek ze słodkiego kremu. – I pamiętaj, by zostawić coś dla innych – dodałem, siadając naprzeciw niego.
- Nie martw się, strasznie tu tego dużo – odpowiedział z pełną buzią. I że on mi mówi, że zachowuję się jak dziecko... czy on widział siebie? W tym momencie? Mówi z pełnymi ustami, miał brudną buzię i jadł babeczki, aż mu się uszy trzęsły... oby tylko się od tych wszystkich słodkości mu się niedobrze nie zrobiło, bo w końcu co za dużo, to niezdrowo. Nie jestem pewien, czy to działa w przypadku aniołów... no nic, zobaczymy. Najwyżej będzie miał karę za obżarstwo. I tak będę mu pomagał, jeżeli coś takiego będzie miało miejsce, ale też będę mu przypominał, skąd u niego taki stan.
- Proszę cię, jedz ładnie. Zwracasz na siebie uwagę – dodałem spokojnie obserwując, w jakim tempie pochłania słodycze. Chyba jeszcze w życiu nie widziałem, by jadł tak szybko. I dużo. To przez pełnię? Może anioły takie jak on podczas pełni czują głód? Nie do końca się jeszcze na tym znam i pewnie trochę czasu minie, nim się nauczę.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz