No tak, głupi ja zapomniałem mu o tym wspomnieć, no coś tak czuje, że nie będzie z tej odpowiedzi zadowolony, no ale co ja moje na to poradzić?
Będę pracował na dwie, a nawet czasem trzy zmiany. Ranna będzie zaczynała się od 6:30 do 15:30, a popołudniowa będzie od godziny 12:00 do 20:00 w wyjątkowych sytuacjach, będę pracował na nocki od 22:00 do 6:00 - Powiedziałem, on razu dostrzegając to przerażenie na jego twarzy, dlaczego ono się na niej pojawiła? Nie mam pojęcia, to trochę zastanawiające. Już się zaczynam bać, co on mi zaraz odpowie na moje słowa.
- Jak to? Ja nie przeżyje tyle godzin bez ciebie, co ja będę robił tu sam w domu, jak będziesz pracował na południe? - Zapytał ze smutkiem w swoich rubinowych oczach.
Na jego pytanie, westchnąłem cicho, mój panie on naprawdę jest jak duże dziecko, a niby to ma się za dorosłego mężczyznę, ten to naprawdę jest słodkim dzieciaczkiem.
- Skarbie dasz radę, przecież będziesz spędzał czas u Lailah, jest jeszcze przecież Alisha, która może wiele ci opowiedzieć o twojej przeszłości no i masz przecież kolegę, z którym będziesz chodził sobie na spacer, a i zwierzaki będą potrzebowały towarzystwa, coś sobie znajdziesz do roboty, jesteś przecież dużym mężczyzną - Zauważyłem, uśmiechając się do niego delikatnie, starając się podnieść go na duchu, nie chcąc, aby się smucił, gdy ja będę pracował, przecież będzie miał co robić, prawda?
Na moje słowa Sorey westchnął cicho, przez chwilę nic nie mówiąc, tak jakby zastanawiał się nad moimi słowami, coś nowego mój Sorey myśli.. Ach, jaki ja jestem miły, jak dobrze, że tylko o tym myślę, nie mówiąc na głos, bo gdybym to zrobił, coś tak czuje, że Sorey by się na mnie śmiertelnie obraził, a tego naprawdę bym nie chciał.
- A co ja zrobię, gdy już wszystko to będzie zaliczone? Mam się nudzić w domu bez ciebie? - Zapytał, najwidoczniej bardzo tym faktem zmartwiony, oj mój słodki chłopiec.
- No cóż, możesz się nudzić w domu lub pójść do pracy, gdy tylko będziesz mógł, najpierw jednak zajmij się sobą, a potem zajmij się dorosłym życiem - Poprosiłem, czym lekko oburzyłem mojego męża, no bo jak ja mogę tak mówić, przecież on już życie w dorosłym świecie.
- Ja już żyje w dorosłem świecie, jestem odpowiedzialnym mężczyzną, który opiekuje się swoją rodziną, a przynajmniej się staram - To akurat była prawda, opiekował się mną, mimo że to ja miałem opiekować się nim, ucząc świata, moje plany nie do końca wyszły, ale chociaż cały czas próbuje się nim opiekować, aby poznał świat, powoli bez pośpiechu na swój sposób.
- To prawda, przepraszam - Przeprosiłem, siadając okrakiem na jego kolanach, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku. - Nie mówmy może już o pracy, porozmawiajmy o tym, co chciałbyś dziś zrobić - Szepnąłem, kładąc dłonie na jego ramionach.
- Wszystko zależy od tego, na co będziesz miał ochotę - Wyznał, kładąc dłonie na moich plecach.
- Szczerze to chętnie poszedłbym nad jezioro, gdzie chętnie bym popływał i kochał się z mężem w jeziorze - Wyszeptałem, wpadając na genialny pomysł, chociaż nie wiedząc, czy i dla niego, w końcu on nie lubi zimnej wody, więc chyba nic z tego nie wyjdzie, no nic, przynajmniej się postaram.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz